Wstęp od redakcji witryny "Ulica Prosta"
W odpowiedzi na prośby Czytelników przedstawiamy obszerną analizę krytyczną zjawiska pod nazwą "Życie świadome celu", które staje się coraz bardziej popularne również w naszym kraju. Praca oryginalna składa się z 6 części i zawiera tak ogromną ilość odnośników do innych materiałów, że postanowiliśmy nie tłumaczyć tekstów pobocznych, dlatego linki prowadzą do artykułów anglojęzycznych.
Autorzy artykułu stosują porównania parafraz używanych przez Warrena w książce "Życie świadome celu" z angielskimi przekładami Biblii, takimi jak KJV (King James Version), NKJV (New King James Version) czy NIV (New International Version). Nie chcąc nadmiernie ingerować w tekst tłumaczonego artykułu, redakcja zdecydowała nie cytować w ich miejsce przekładów polskich, lecz zastosować przekłady własne, często zbliżone do tłumaczeń standardowych na język polski (Biblia Warszawska, Biblia Gdańska). Podobnie jest z parafrazami Biblii "The Message" czy "New Living Translation" - z braku polskich przekładów tych wersji cytujemy ich przekład prosto z polskiego wydania "Życia świadomego celu" lub stosujemy tłumaczenie własne.
Z uwagi na pilną potrzebę tej publikacji zdecydowaliśmy się na zamieszczanie kolejnych części artykułu w miarę możliwości.
Prowadzeni przez Ducha czy świadomi celu?
"Jest kilka naprawdę dobrych rzeczy i wniosków, napisanych i postawionych przez Ricka Warrena. Zawsze jednak są wymieszane z tyloma błędnymi i teologicznie słabymi stwierdzeniami, że można oszaleć próbując jakoś to wszystko uporządkować. Czytasz coś naprawdę wspaniałego i nagle autor wrzuca jakiś cytat z Matki Teresy albo Aldousa Huxleya, a Twój mózg staje w poprzek. Istnieje tendencja przedstawiania Boga jako uśmiechniętej buzi na niebie - lecz wtedy musisz pominąć Jego sprawiedliwość i gniew! Poza tym, jeśli jesteś jedynym "krytykantem" w grupie, niczego nie zmienisz - szczególnie, gdy wszyscy inni wydają się być bezkrytycznymi entuzjastami tej książki" (David, jeden z gości na naszej stronie).
"Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo jego; Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim (...)" [II Tym. 4:1-5].
W ubiegłym roku do naszej witryny zaczęły napływać prośby o informację na temat książki "Życie świadome celu". Andy i ja kupiliśmy jeden egzemplarz, przeczytaliśmy i od razu zaniepokoiły nas niektóre ze stwierdzeń, obietnic, a także odniesienia do sparafrazowanego tekstu "biblijnego". Było tam jednak również wiele budujących treści. Ponieważ nie chcieliśmy krytykować Ricka Warrena ani wprowadzać zamieszania w umysłach osób, którym najwyraźniej ta książka pomogła, odłożyliśmy ją na półkę.
Jesienią tego roku podręcznik Ricka Warrena na temat życia chrześcijańskiego stał się tematem dyskusji w kościołach na całym świecie. Ilość listów od zatroskanych gości naszej witryny znacznie wzrosła. Po przeczytaniu książki po raz drugi nie mogliśmy już dłużej ignorować zawartych tam subtelnych wypaczeń, półprawd, wzajemnie sprzecznych nauk i pragmatycznego permisywizmu: skoro coś działa (np. przyciąga ludzi do kościoła), to znaczy, że jest dobre! "Bóg kocha różnorodność!" [2]
Nie mogliśmy również zaakceptować "zasad wzrostu" pastora Warrena, które mówią, żeby "nigdy nie krytykować tego, co Bóg błogosławi". [3] Sugestia, że liczebny wzrost kościoła i zmiany w życiu ludzi są dowodem na Boży zachwyt dla naszych ludzkich metod, przeczy biblijnemu wezwaniu Boga do czuwania i rozpoznawania fałszu, gdy ten się pojawi. Niektórzy pewnie zawołają: "Nie tykajcie pomazańców Bożych!", lecz nie uważamy, by którykolwiek przywódca był aż tak "namaszczony", żeby jego nauczanie stało ponad biblijną odpowiedzialnością za wypowiedziane słowa. Wprawdzie jedynie Bóg może osądzić serce człowieka, lecz jesteśmy powołani do udzielania sobie wzajemnej pomocy w podążaniu za Jego Słowem, a nie w płynięciu z prądem współczesnych metod zarządzania. Modląc się o Boże prowadzenie, zaczęliśmy pisać poniższą odpowiedź na to zjawisko.
Jak zapewne większość z was wie, Rick Warren, pastor i założyciel kościoła Saddleback Church w Południowej Kalifornii, przewodzi i zdobywa nowe tereny dla Ruchu Wzrostu Kościoła [Church Growth Movement]. Posiadając ponad 50 000 nazwisk na liście członków swego kościoła, stał się wzorem sukcesu w dziedzinie zarządzania kościołem, opisanej we wcześniejszej jego książce pt. "Kościół świadomy celu" [Purpose Driven Church].
Założył również witrynę http://www.pastors.com - "globalną wspólnotę internetową, która usługuje i naucza osoby zaangażowane w służbę na całym świecie". Czytamy tam, że "ponad 60 000 pastorów zostało subskrybentami darmowego biuletynu "Rick Warren Ministry Toolbox" [4]. Potem następuje podsumowanie służby Ricka Warrena:
"Rick Warren jest szeroko znany jako pionier paradygmatu Kościoła Świadomego Celu służącego zdrowemu rozwojowi kościoła. Ponad 250 000 pastorów i przywódców kościołów z ponad 125 krajów wzięło udział w seminariach Kościoła Świadomego Celu, prowadzonych w 18 językach. Peter Drucker nazywa go 'wynalazcą permanentnego przebudzenia'. Poprzednia książka Ricka, "Kościół świadomy celu", została sprzedana w ponad milionie egzemplarzy i przetłumaczona na 20 języków. Nagrodzona "złotym medalem dla książki roku" w kategorii podręczników do służby, została wprowadzona do programu nauczania w większości seminariów biblijnych i uznano ją za jedną ze 100 książek chrześcijańskich, które zmieniły XX wiek" [4]
Zauważcie odniesienie do nazwiska Peter Drucker. Osiągnięcia tego legendarnego guru systemów zarządzania wielkimi korporacjami zostały teraz wprowadzone do kościołów, podobnie jak wcześniej do wspólnot i rządów na całym świecie. Skoro te nowe metody wydawały się "działać" równie dobrze w kościołach jak w wielkich korporacjach - i skoro statystycznie zmierzone rezultaty są "dowodem" osiągniętego "sukcesu" - pastorzy z wielu krajów przejęli i wdrożyli system zarządzania Druckera w celu "tworzenia kościoła".
W artykule pod tytułem "Badania Petera Druckera nad społecznością" pochodzącym z czasopisma Business Week z roku 2002, Ken Witty opisuje światopogląd Druckera, który stoi za jego planami i stawianymi celami:
"Wprowadza on do swego consultingu filozofię wspólnotową (...). Jego zdaniem wszystko polega na znalezieniu takiego modelu wspólnoty, w którym ludzie i organizacje koegzystują ze sobą w celu osiągnięcia satysfakcji nieekonomicznej (...)
"Wiele jego idei zostało przyjętych tak powszechnie, że trudno byłoby komukolwiek zrozumieć, jak oryginalne były one w czasach, gdy je wprowadzał. To coś jak Freud i psychoanaliza. Peter był na przykład pierwszym konsultantem, który pomógł menedżerom zrozumieć, że powinni zarządzać swoimi firmami przyjmując perspektywę klienta" [5]
Koncentracja na "perspektywie klienta" przynosi sukces. Ludzie czują się usatysfakcjonowani. Przychodzą i kupują. Gdy ten sam proces zastosować w kościele, okazuje się, że działa! Za pomocą ankiet i sondaży kościół może łatwo określić "odczuwane potrzeby" niewierzących w lokalnej społeczności - potem wystarczy tylko wyjść na przeciw pragnieniom potencjalnego konsumenta, odpowiednio modelując nabożeństwa. Pastor Warren nauczył się tego od Roberta Schullera - propagatora "myślenia możliwościowego", który określił Michaiła Gorbaczowa mianem chrześcijanina mimo protestów z jego strony. Metody polegające na zadowalaniu ludzi działały na tyle dobrze, że Kryształowa Katedra Schullera jest tak efektywnym "przedsiębiorstwem" jak Saddleback Church Warrena.
Być może zadajecie sobie pytanie, dlaczego pastorzy mieliby koncentrować się na potrzebach odczuwanych przez niewierzących zamiast na prawdziwych potrzebach Bożej rodziny. Czyż taka strategia nie jest odwróceniem Bożych reguł do góry nogami?
Owszem, lecz dostarcza ona również duchowej różnorodności niezbędnej w procesie dialektycznym, który stanowi istotę współczesnej transformacji zarówno w kościołach, jak i w biznesie, edukacji, funkcjonowaniu instytucji rządowych i innych organizacji. Dr Robert Klenck podsumowuje to w swoim omówieniu zatytułowanym "Kościół XXI wieku":
"(...) W ruchu tym istotny jest napływ niewierzących do kościoła; bez tego nie można rozpocząć procesu ciągłej zmiany. Musi zaistnieć antyteza (niewierzący) pozostająca w opozycji do tezy (wierzący), żeby można było dążyć do syntezy czyli consensusu (kompromisu) i odwieść wierzących od ich moralnego absolutyzmu (który wiąże się z oporem wobec zmian). Jeśli wszyscy członkowie kościoła stoją twardo na gruncie Słowa Bożego, które pozostaje dla nich ostatecznym autorytetem w sprawach doktryny i postępowania, wtedy kościół nie będzie chciał i nie będzie mógł ulegać zmianom. Jest to powszechnie przyjęty pogląd. Wkrótce się przekonamy, dlaczego te "nośniki zmian" prą tak mocno w kierunku pojawienia się zmian w funkcjonowaniu Kościoła."
Obecnym nauczycielem pastora Warrena w procesie zarządzania jest CMS - "profesjonalna agencja marketingowa i komunikacyjna z siedzibą w Covina w stanie Kalifornia" . Na jej stronie internetowej czytamy o misji firmy:
"CMS widzi swoją misję jako pomoc klientom w rozwijaniu ich firm. Czynimy to pracując z każdym klientem indywidualnie, określając możliwości i rozwijając innowacyjne, kreatywne i przynoszące zyski usługi, które pomagają w prowadzeniu programu efektywnego marketingu, sprzedaży i komunikacji (...). Jesteśmy najlepsi wtedy, gdy klient pozwala nam działać w ramach partnerstwa (...). CMS jest firmą założoną przez zespół utalentowanych osób, które dzięki swojemu poświęceniu i doświadczeniu zasłużyły sobie na solidną reputację za skuteczność w tworzeniu rezultatów. [6]
Czyż nie powinniśmy zawdzięczać "tworzenia rezultatów" Bogu, a nie sprytnemu marketingowi? Przecież Biblia mówi, że "mądrość tego świata jest u Boga głupstwem". Ludzkie "mądre" metody mogą służyć ludzkim celom, lecz zderzają się z celami Bożymi. [I Kor. 3:19-20; Przyp. Sal. 3:5-7].
Podczas, gdy do grona klientów CMS należą takie światowe giganty jak Quaker czy Isuzu Motors, firma zajmuje się również interesami miasta West Covina, Purpose Driven Ministries, kościołów Saddleback Valley Community Church, Smalley Relationship Center i "Walk Thru the Bible". Ta ostatnia firma została założona przez Bruce'a Wilkinsona, autora dobrze sprzedawanego bestsellera "Modlitwa Jabeza".
Częściowo u źródeł sukcesu firmy CMS leżą ankiety, sondaże i ich analiza, co charakteryzuje systemy zarządzania XXI wieku:
"(...) Zbieranie, organizacja i zarządzanie danymi są istotne dla zrozumienia rozwoju i planowania każdej skutecznej promocji. Dlatego właśnie wprowadziliśmy nasz Inteligentny System Pozyskiwania CMS [CMS Intelligent Redemption System]. Jest to skomplikowane oprogramowanie pozwalające na opracowywanie danych (...). Nasze standardy zakupu i procedury wypełniania zawierają wbudowany moduł analizy i sprawdzania danych (...). Centrum Spełnienia Wymagań CMS [CMS Fulfillment Center] specjalizuje się w bezpośrednich projektach pocztowych, przedstawianiu nowych produktów i kampaniach promocyjnych." [8]
Nic dziwnego, że zaciekawieni goście tłocznie wypełniają kościoły "świadome celu". Nic dziwnego, że pastorzy z całego świata obserwują, słuchają i są gotowi pójść tą samą drogą.
Jesienią tego roku "ponad 13 000 pastorów i studentów" słuchało pastora Warrena objaśniającego metody stosowane w "kościele świadomym celu" podczas Super Konferencji 2003 zorganizowanej na Uniwersytecie Wolności [Liberty University] Jerry'ego Falwella. Mówiąc o "przyciąganiu tłumów na uwielbienie" Warren podał kilka podstawowych zasad kierujących wzrostem kościoła. Swoje przesłanie skierował do tych, którzy "utknęli w przeszłości":
"Uważam, że jednym z najważniejszych problemów Kościoła [w przyszłości] będzie sposób przyciągnięcia następnego pokolenia przy pomocy muzyki - powiedział, przyznając: Możecie wprawić więcej ludzi w stan ekstazy stosując odpowiednią muzykę niż przy pomocy czegokolwiek innego, co stosuje się w kościele (...)
"Podkreślanie faktu, że wszelka dobra muzyka przybyła z Europy 200 lat temu, można nazwać przejawem rasizmu (...). Zachęcajcie członków kościoła do zmiany aranżacji i tekstów śpiewanych pieśni. Nowe piosenki mówią, że Bóg czyni coś niezwykłego." [9] (podkreślenie autora)
Czyżby? A może nowe piosenki odzwierciedlaną ludzkie pragnienie zadowolenia tłumów? Jakoś bardzo łatwo przychodzi nam usprawiedliwianie własnych prób zaspokajania "odczuwanych potrzeb" i czynienie z tego miary sukcesu. Po prostu dokonujemy reinterpretacji Bożego charakteru i woli, twierdząc że to nasz cel jest Jego celem. Zakładając, że On miłuje to samo, co my, upodabniamy Boga do siebie, zmieniając Go na nasz obraz i podobieństwo. Lecz w Psalmie 50:21 Bóg ostrzega nas przed tak krótkowzrocznym postrzeganiem Jego natury: "Mniemałeś, żem tobie podobny", a następnie mówi do swego ludu: "Karcę cię i stawiam to przed oczy twoje..."
Pastor Warren ponownie zapewnił o Bożym poparciu podczas seminarium "Budowanie Kościoła Świadomego Celu" zorganizowanego w styczniu 1998 roku w kościele Saddleback Community Church. Opierając strategię rozwoju kościoła na osobistych pragnieniach, zamiast na wskazówkach zawartych w Słowie Bożym, powiedział:
"Teraz w Saddleback Church jesteśmy bardzo współcześni i nie zamierzamy się z tego nikomu tłumaczyć (...). Rozdałem wszystkim obecnym na nabożeństwie arkusze i powiedziałem, żeby wypisali nazwy stacji radiowych, których słuchają. Poprosiłem o to ludzi z kościoła, nie zwracając się nawet do niewierzących, żeby się dowiedzieć, jakiej muzyki słuchają. Gdy otrzymałem odpowiedzi, nie było ani jednej osoby, która napisałaby, że słucha muzyki organowej. Ani jednej (...). Dlatego podjęliśmy strategiczną decyzję, że będziemy odtąd kościołem, w którym brzmi bezwstydnie nowoczesna muzyka. Zaraz po tym, jak przestaliśmy próbować zadowolić wszystkich, Saddleback doznał eksplozji przyrostu liczebnego (...).
"Będę z wami szczery - jesteśmy głośni. Jesteśmy naprawdę bardzo, bardzo głośni podczas nabożeństw weekendowych (...). I powiadam wam, że nie zamierzamy niczego przyciszać. Powodem jest fakt, że pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków chce odczuwać muzykę, a nie tylko jej słuchać (...). Bóg kocha różnorodność!" [2]
Czy Bóg rzeczywiście kocha kulturową "różnorodność"? Wątpię, czy Bóg jest zadowolony patrząc jak karmimy swoje pożądliwości i wzmagamy własną "potrzebę" stymulowania emocji. Gdy starożytny Izrael znudził się Bożym Słowem i przejął szeroką różnorodność kulturowych i duchowych przeżyć, Bóg surowo ich za to ganił. Porównał nawet takie zachowanie swego odstępczego ludu z "chyżą wielbłądzicą (...) w niepohamowanej namiętności łapiącą powietrze" [Jer. 2:24].
Gdy przywódcy kościoła stosują chwytliwą muzykę, stymulację emocji i krótkie, powierzchowne kazania, żeby dogodzić ciału i jego "odczuwanym potrzebom", przestają odpowiadać na nasze głębsze potrzeby duchowe. Zarówno wierzący jak i poszukujący, karmieni uproszczonymi kazaniami mającymi na celu zadowolić wszystkich, mogą stracić apetyt na solidne nauczanie biblijne, które - dzięki działaniu Ducha Bożego - wytwarza przekonanie o grzechu, autentyczne upamiętanie, rzeczywiste odrodzenie, prawdziwą odnowę duchową i ciągłą radość chodzenia z Jezusem.
Poszerzanie bram Królestwa
Fenomenalny sukces książek i umiejętności marketingowych Ricka Warrena przydały popularności i nadały przyspieszenia Ruchowi Wzrostu Kościoła (Church Growth Movement). Poszukujący i wierzący na całym świecie czytają "Życie świadome celu" i dyskutują o 40 rozdziałach tej książki. Na podstawie zawartych w niej wskazówek, dzielą się swymi przemyśleniami, wyrażają swoje uczucia i "wymieniają poglądy" [1, str. 11]. Podpisują przymierza i czynią się odpowiedzialnymi przed sobą nawzajem za wypełnianie społecznych i duchowych ideałów XXI - wiecznej wspólnoty. I jak twierdzi pastor Rick Warren ich życie jest przemieniane (zob. przypis pt. "transformacja"). Jesteśmy przekonani, że w wielu przypadkach istotnie następują zmiany. Pastor Warren napisał wiele zachęcających stron o Bogu, Jego chwale, naszym chodzeniu z Nim i wspólnocie ze sobą nawzajem. Szczególnie doceniamy rozdziały ukazujące rozkosz osobistej relacji z Jezusem Chrystusem. Byliśmy jednak nieco zaniepokojeni, gdy zaprosił wszystkich czytelników do "cichego wyszeptania modlitwy, która zmieni waszą wieczność: 'Jezu, wierzę w Ciebie i przyjmuję Cię'" [1, str. 58].
Zapytacie zapewne: Cóż złego jest w wypowiedzeniu krótkiej modlitwy? Dlaczego mamy podważać obietnicę Jezusa, że otworzy bramy Królestwa Bożego i "zmieni wieczność" wszystkich, którzy się pomodlili? Czyż nie pragniemy wprowadzić jak najwięcej osób w wieczną relację z Bogiem?
Tak, oczywiście, że tak! I Bóg z pewnością mógłby użyć słów tej modlitwy, by przyciągnąć do siebie wybranych. Lecz obietnice i założenia, które towarzyszą tej modlitwie mogą również doprowadzić do poważnych problemów w Kościele, ponieważ wiele osób będzie ją wypowiadać przy niewielkiej lub nawet zerowej świadomości świętej natury Boga, potwornej mocy grzechu oraz głębokiej przepaści między jednym i drugim. Obecnie, w czasach wyznawania płytkiej wiary i powszechności biblijnego analfabetyzmu, każdy może przypisać sobie dziecięctwo Boże i wyznać, że jest beneficjentem Jego obietnic bez żadnego pobudzenia od Ducha Świętego, autentycznego nawrócenia (duchowego odrodzenia) czy trwałej zmiany wewnętrznej. Gdy ludzie uczą się tolerować zło i iść z owczym pędem, prawdziwe upamiętanie staje się rzadkim wydarzeniem, a wiara często staje się zwykłym zestawem powierzchownych przekonań. Mimo braku duchowego odrodzenia wiele osób z radością przyjmuje consensus grupy: Skoro wypowiedziałeś zadaną modlitwę, to znaczy że jesteś chrześcijaninem.
Pastor Warren zgadza się z takim podejściem. "Jeśli rzeczywiście myślałeś tak jak się modliłeś, to moje gratulacje! Witaj w Bożej rodzinie! Teraz jesteś gotów odkryć Boży cel dla Twojego życia i zacząć dla niego żyć" [1, str. 59].
Tysiące małych grup stosujących materiały pochodzące z Saddleback Church i zestaw nauczań na kasecie wideo stosowany podczas "40 Dni Świadomych Celu" są prowadzone w nieco dłuższej modlitwie. Słyszą oni pastora Warrena mówiącego następujące słowa:
"Czy masz osobistą więź z Jezusem Chrystusem? Jeśli nie jesteś tego pewien, to będę miał przywilej poprowadzenia Cię w modlitwie, która rozwiąże tę kwestię. Pochylmy głowy. Będę się modlił, a Ty możesz powtarzać za mną po cichu w swoich myślach.
'Kochany Boże, chcę poznać Twój cel w moim życiu. Nie chcę tracić reszty mojego życia na złe rzeczy. Dzisiaj chcę zrobić pierwszy krok w przygotowaniu do wieczności poprzez poznanie Ciebie. Jezus Chryste, nie rozumiem tego wszystkiego, lecz na podstawie tego, co wiem, chcę otworzyć moje życie dla Ciebie. Proszę Cię, żebyś wkroczył w moje życie i stał się dla mnie realny. Użyj tego cyklu nauczań, aby mi pomóc dowiedzieć się, po co mnie stworzyłeś. Dziękuję Ci. Amen.'
"Jeśli modliłeś się w ten sposób po raz pierwszy, gratuluję Ci. Właśnie stałeś się członkiem Bożej rodziny."
Czy to jest odpowiedź na Ewangelię? Gdzie jest upamiętanie, uznanie duchowej potrzeby, wyznanie osobistego grzechu? Gdzie jest krzyż? Biblia mówi, że zbawcza wiara "jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe" [Rzym. 10:17]. A jednak ani jeden fragment Słowa ukazujący Ewangelię nie jest wymieniony w tej pierwszej lekcji. Znajomi i sąsiedzi, którzy biorą udział w zajęciach lecz nie mają zielonego pojęcia o Biblii, wypowiadają tę modlitwę bez żadnej rzeczywistej wiedzy na temat krzyża, Zbawiciela czy Bożego punktu widzenia na grzech. W rzeczywistości lekcja ta w ogóle nie zawiera nauczania o koncepcji zbawienia. A gdyby zawierała, to z kontekstu całej lekcji wynikałoby, że jesteśmy po prostu zbawieni od bezcelowego życia - a nie od niewoli grzechu.
Wszystko dlatego, że lekcja pierwsza traktuje o "konsekwencjach nieświadomości celu" - a nie o Jezusie Chrystusie. Grupa jest ostrzegana, że "bez świadomości celu, życie będzie się wydawać MĘCZĄCE (...), NIESPEŁNIONE (...) NIEKONTROLOWANE". Powtarzane są natomiast pozytywne (chociaż trudne do znalezienia w Biblii) obietnice, że "świadomość życiowego celu sprawi, że Wasze życie:
- Będzie właściwie ZORIENTOWANE
- Zostanie UPROSZCZONE
- Nabierze MOTYWACJI
- PRZYGOTUJE WAS DO WIECZNOŚCI
W dodatku wszyscy, którzy odmówią określoną modlitwę, zostaną radośnie przywitani jako nowi członkowie Bożej rodziny. Ale czy naprawdę nimi są? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że według statystyk większość ludzi nazywających siebie chrześcijanami posiada znikomą znajomość Ewangelii.
Nic w tym dziwnego. Współczesna "pozytywna" Ewangelia podkreśla miłość, minimalizuje doktrynę i pomija Boską sprawiedliwość. Najistotniejsze prawdy biblijne, przygotowujące serca do autentycznego nawrócenia, przestały być popularne. Postmodernistyczny* "chrześcijanin" ma być może wielkie przekonanie o własnej wartości, lecz jest pozbawiony duchowej wrażliwości. Niedawne badania statystyczne przeprowadzone przez instytut Barny wykazują to wyraźnie:
"(...) Stosunkowo niewielu posiada biblijny światopogląd - nawet wśród ludzi bardzo religijnych. Z badań wynika, że tylko 9% nowo narodzonych chrześcijan postrzega życie z tej perspektywy. Liczby te były jeszcze mniejsze wśród innych klasyfikacji religijnych (...).
"Dla celów badawczych światopogląd biblijny został zdefiniowany jako wiara w istnienie absolutnych prawd moralnych; wiara w to, że takie prawdy zostały zdefiniowane w Biblii; oraz mocne przekonanie dotyczące sześciu konkretnych poglądów religijnych: że Jezus Chrystus żył bez grzechu, że Bóg jest Wszechmocnym i Wszechwiedzącym Stwórcą Wszechświata i że nadal rządzi nim suwerennie; że zbawienie jest darem Boga i nie można na nie zapracować; że szatan jest realny; że chrześcijanin powinien dzielić się swoją wiarą w Chrystusa z innymi; że Biblia jest nieomylna we wszystkim, czego naucza (...).
"Po porównaniu poglądów osób posiadających światopogląd biblijny z osobami, które go nie wyznają, w grupie drugiej (czyli wśród osób nie posiadających biblijnego światopoglądu) 31 razy rzadziej niż w pierwszej akceptowano wspólne zamieszkiwanie par przed ślubem, 18 razy rzadziej tolerowano pijaństwo, 12 razy rzadziej akceptowano bluźnierstwo; i 11 razy rzadziej oceniano cudzołóstwo jako czyn moralnie akceptowalny. Ponadto, poniżej pół procenta osób wyznających światopogląd biblijny stwierdziło, że dobrowolne oglądanie pornografii jest moralnie akceptowalne (w porównaniu do 39% innych dorosłych) i podobnie niewielki odsetek popiera aborcję (w porównaniu do 46% dorosłych, którzy nie wyznają biblijnego światopoglądu). [10].
"Przynajmniej chrześcijanie nie są jedynymi, którzy zostali tak zamroczeni przez ich kulturę, że zaczęli wyznawać wewnętrznie sprzeczne poglądy" - pisze Gene Edward Veith. - "Ateiści są tak samo zdezorientowani jeśli chodzi o ich teologię. (...) Uważają, że przyjęcie Chrystusa może dać życie wieczne, chociaż sami nie wierzą w Jezusa Chrystusa. Dokładnie tak, jak 'nie-ewangeliczni nowo narodzeni chrześcijanie'" [11].
A jednak wszyscy oni schodzą się razem pod światowym ekumenicznym parasolem Ruchu Wzrostu Kościoła (Church Growth Movement). Jak wspomniano w artykule pt. "Re-Inventing the Church" [Kościół wynaleziony na nowo], wizja XXI wieku, ukazująca globalne zjednoczenie, wciąga różne kościoły i ludzi w przepastne "chrześcijańskie" sieci wyposażone w odpowiednio przygotowane przywództwo i konsultantów z dziedziny zarządzania. Peter Drucker, guru managementu wspólnotowego i Ricka Warrena, bardzo trafnie opisał ten proces. Cytując go w sprawozdaniu z roku 1994 periodyk "Leadership Network" [Sieć przywództwa] napisał:
"Duch się porusza (...) Zaistniała niezbędna masa krytyczna ludzi i kościołów, która już zaczęła działać. (...) Mimo, iż wciąż istnieje wiele niezdrowych kościołów [tych, które nie pasują do nowego, globalnego wzorca], dokonała się już pewna znacząca 'zmiana podstawowych założeń, podstawowych postaw, podstawowej mentalności' (...) jeśli chodzi o całość, to jesteśmy w drodze (...)." [12]
Jak widzieliście wcześniej, ta różnorodność jest istotna w dążącym do przemiany umysłu procesie dialektycznym, który dzięki Druckerowi został wprowadzony w organizacjach na całym świecie. (Przyjrzymy się temu zjawisku nieco bliżej w 7 części niniejszego cyklu). Przypomnijmy słowa Roberta Klencka: "W tym ruchu ważne jest, by niewierzący byli wprowadzani do kościołów; w przeciwnym przypadku proces ciągłej zmiany nie mógłby się rozpocząć. Musi zaistnieć antyteza (niewierzący) będąca w opozycji do tezy (wierzący), aby dążyć do consensusu (kompromisu) i odciągać wierzących od ich moralnego absolutyzmu (uniemożliwiającego zmianę)." Jeśli członek kościoła wykazuje opór w stosunku do zmian, może zostać poproszony o opuszczenie kościoła. Wielu zatroskanych i bezkompromisowych chrześcijan może zaświadczyć o bólu towarzyszącym wykluczeniu z kościoła w takich okolicznościach w ramach "dyscypliny kościelnej".
W przeciwieństwie do niektórych współczesnych liderów Kościoła, pastor Warren próbuje zdefiniować grzech. Przed wypowiedzeniem swojej modlitwy o zbawienie, napisał: "U podstaw wszelkiego grzechu leży brak oddania chwały Bogu - kochanie czegokolwiek lub kogokolwiek bardziej niż Boga. Niezgoda na przynoszenie Bogu chwały jest buntem wynikającym z pychy i grzechem, którzy przyczynił się do upadku szatana oraz nas samych Wszyscy w różny sposób żyliśmy dla swojej, a nie Bożej, chwały Biblia mówi: 'Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej'" [1, str. 54]
To prawda. Lecz ogólny grzech, który odnosi się do całej ludzkości, raczej nie spowoduje w sercu postmodernistycznego niewierzącego autentycznego poczucia winy ani osobistej potrzeby krzyża. W przeciwieństwie do poprzednich pokoleń Amerykanów, niewielu kieruje się podstawowymi prawdami o naszym Bogu Biblii i Jego moralnych standardach. [14] Wielu po prostu odrzuca pojęcie "grzechu" jako przejaw staroświeckiego legalizmu i przymyka oczy na jego niszczącą moc w ich własnym życiu. Wielu stanąwszy w obliczu dzisiejszego "nieurażającego" nauczania o grzechu zamienia to pojęcie na wygodniejsze dla nich półprawdy: "Grzech jest normalnym elementem życia, a ja nie jestem gorszy od innych - a może nawet trochę lepszy. Poza tym, Bóg rozumie i kocha mnie takiego, jakim jestem" [15]. Innymi słowy, nie ma poczucia winy, bojaźni ani złamania przed naszym wiecznym Sędzią! Jak w starożytnym Izraelu: "nie umieją się wstydzić, nie umieją także się rumienić" [Jer. 6:13-15].
W przeciwieństwie do tej postmodernistycznej normy, Jezus pokazuje nam, jaka odpowiedź Go satysfakcjonuje. Podczas wieczerzy w domu Szymona, który miał bardzo wysokie poczucie własnej wartości, Jezus wyjaśnia, na czym polega błogosławieństwo prawdziwego upamiętania ze szczerego serca:
"Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twojego domu, a nie dałeś wody dla nóg moich; ona zaś łzami skropiła nogi moje i włosami swoimi wytarła. Nie pocałowałeś mnie; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować nóg moich. Głowy mojej oliwą nie namaściłeś; ona zaś olejkiem namaściła nogi moje. Dlatego powiadam ci: Odpuszczono jej liczne grzechy, bo bardzo miłowała. Komu zaś mało się odpuszcza, mało miłuje" [Łuk. 7:37-47]
Ta wspaniała niewiasta znała Boże prawo moralne - to, co Biblia nazywa "naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni" [Gal. 3:25]. To bezkompromisowe prawo [14] ukazywało jej własną winę i deprawację, lecz spowodowało również, że całym sercem doceniła cudowną Bożą łaskę przebaczenia jak największy skarb. W przeciwieństwie do tych, którzy ignorują Boże standardy i własne grzeszne skłonności, była przepełniona wdzięcznością do Tego, który odpuścił jej grzech i uwolnił od ciężaru prawa i więzów cielesnej natury.
Bóg przygotował jej serce i pokornie oddała swoje życie swemu umiłowanemu Panu - całe serce, cały umysł i całą duszę.
W odpowiedzi Jezus wskazał ją jako przykład dla innych. Jej odpowiedź na pełne miłości miłosierdzie Boga stanowi ilustrację czwartej kategorii gleby z przypowieści o siewcy. Jak zapewne pamiętacie, siewca (Bóg) sieje ziarno (słowo Królestwa), które pada na cztery rodzaje gleby:
1. Na drogę - mowa o osobie, która "słucha słowa o Królestwie lecz go nie rozumie, wtedy przychodzi Zły i porywa to, co zasiano w jej sercu"
2. Na grunt skalisty - mowa o osobie, "która słucha Słowa i zaraz z radością je przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestała i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy"
3. Między ciernie - mowa o osobie, która "słucha słowa, ale umiłowanie tego świata i ułuda bogactwa zaduszają słowo i plonu nie wydaje"
4. Na dobrej ziemi - mowa o osobie, "słowa słucha i rozumie; ten wydaje owoc: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny" [Mat. 13:20-23]
Wszystkie cztery osoby słyszą życiodajne słowo prawdy, lecz tylko dwie przyjmują je. Wydaje się, że zarówno druga jak i czwarta z nich wchodzą do Królestwa, lecz jedynie czwarta okazuje się wierna i zdobywa nagrodę: korzysta z wystarczalności Bożej łaski i wydaje w Nim obfity owoc. Tylko czwarta grupa ludzi wykazuje pochodzącą od Boga siłę niezbędną do wytrwania i wie, co to jest nadzieja żywota wiecznego z Chrystusem. Te dary stają się udziałem jedynie tych, którzy prawdziwie zostali zrodzeni "nie z krwi, ani z ciała, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga" [Jan 1:13]. Ta zbawcza wiara będzie poddawana próbom. Nowi wierzący będą stawać w obliczu zmagań, pokus, cierpień i prześladowań - wszystkiego, co zwykle spotyka tych, którzy są powołani do udziału w cierpieniach Chrystusowych. Będą upadać, zawodzić, rozpaczać i pokutować, lecz zawsze będą wracać do Tego, którego Duch dokonał przemiany ich serc. Inni będą opuszczać tę wąską drogę, gdy tylko życie stanie się zbyt uciążliwe, a świat zbyt kuszący - nie dlatego, że Bóg odwołał swoją zbawczą łaskę, lecz dlatego, że nie zostali naprawdę przemienieni. Przyjrzyjmy się kolejnemu fragmentowi:
"I was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki wasze złe były, teraz pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć, aby was stawić przed obliczem swoim jako świętych i niepokalanych, i nienagannych, jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwiejecie się w nadziei, opartej na ewangelii, którą usłyszeliście, która jest zwiastowana wszelkiemu stworzeniu pod niebem, a której ja, Paweł, zostałem sługą" [Kol. 1:21-23].
Pastor Warren wydaje się minimalizować twardą rzeczywistość stojącą za Bożymi ostrzeżeniami i dokonywać inflacji Bożych obietnic. Na poparcie swego zapewnienia, że wszyscy, którzy odmówią jego modlitwę, automatycznie doznają przemiany mocą Ducha Świętego, cytuje fragment "Pisma" z przekładu zwanego The Message, będącego parafrazą tłumaczenia Biblii autorstwa Eugene'a Petersona, która obiecuje: "Wszyscy, którzy powierzą się Bożemu Synowi jako swojemu zbawicielowi, otrzymają życie pełne i wieczne!" [Jan 3:36a]. Poniższe porównanie podaje cały ten werset w trzech standardowych przekładach (jego druga część jest napisana kursywą):
KJV: "Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny: i kto nie wierzy w Syna, nie ujrzy żywota; lecz gniew Boży ciąży na nim".
NKJV: "Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny i kto nie wierzy Synowi nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim"
NIV: "Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, lecz ktokolwiek odrzuca Syna, nie ujrzy żywota, gdyż gniew Boży nadal ciąży na nim"
Message: "Wszyscy, którzy powierzą się Bożemu Synowi jako swojemu zbawicielowi, otrzymają życie pełne i wieczne!" [Jan 3:36a] [1, str. 58].
Zastanawiacie się, co oznacza określenie "otrzymają życie pełne i wieczne"? Napisane w czasie teraźniejszym [a tak jest w oryginale The Message - przyp. tłum.] może oznaczać dosłownie wszystko, co można sobie wyobrazić. Współczesnym poszukującym, którzy myślą, że znają Boga, może to sugerować ekscytujące i pełne nieodpartego uroku życie w niebie na ziemi - sielankowa oferta, którą niewielu zdecydowałoby się odrzucić.
Lecz jeśli porównacie sparafrazowaną wersję Jana 3:36 z jakimkolwiek tradycyjnym przekładem, odkryjecie że pan Peterson dodał tę wabiącą frazę do oryginalnego tekstu pomimo Bożego zakazu praktyk dodawania lub ujmowania czegokolwiek z Jego natchnionego Słowa. [16] Rezultatem jest inna oszukańcza półprawda, która przesłania fakt, iż chodzenie z Jezusem oznacza dzielenie Jego cierpień. Zapominamy, że niektórzy z najwierniejszych sług Bożych stawali w obliczu ubóstwa, trudów i tortur przekraczających nasze zachodnie, skoncentrowane na wygodzie pojęcie, a jednak wytrwali w bólu dla wielkiej radości służenia ich umiłowanemu Królowi teraz i na zawsze.
Pastor Warren rozpoczyna następny rozdział (8) swojej książki kolejnym zapewnieniem o dobrym samopoczuciu dla wszystkich, którzy odmówili jego modlitwę:
"W momencie, gdy pojawiłeś się na tym świecie, Bóg był niewidzialnym świadkiem twoich narodzin i uśmiechał się z radości (...). Jesteś Bożym dzieckiem i sprawiasz Mu większą przyjemność niż wszystko, co zostało stworzone." [1, str. 63].
Ta "pozytywna" ewangelia z pewnością wychodzi naprzeciw ludzkim "odczuwanym potrzebom" afirmacji, poczucia tożsamości i przynależności. Całe rzesze są bardzo chętne wierzyć w Tego nowego, tolerancyjnego, nie osądzającego Boga, który pasuje do ich postmodernistycznej kultury. Lecz Bóg nie obiecuje, że będzie nam dostarczał wygód i dopieszczał nasze samopoczucie. Wprawdzie obiecuje dać nam wszystko, co jest potrzebne do sprostania codziennym wyzwaniom, jednak niektóre aspekty tego duchowego zaopatrzenia mają niewiele wspólnego z dzisiejszymi "odczuwanymi potrzebami". Droga, którą nam wyznaczył, może być samotna i twarda, pełna ostrych wzniesień oraz wyzwań "nie do pokonania". A jednak, jeśli tylko wytrwamy w wierze, usłyszymy Jego słodki głos: "Wystarczy Ci mojej łaski, bo moja łaska objawia się w twojej słabości" [II Kor. 12:9].
Słyszeliście? Bóg będzie używał naszych słabości, a nie naszej siły! Nie ma potrzeby angażować konsultantów do spraw zarządzania, ani dokonywać badań, które zmierzą nasze naturalne możliwości w celu odkrycia duchowych darów [1, str. 57] oraz Bożego celu dla nas! Pasterz poprowadzi nas Jego drogami, wąskimi i krętymi, które mogą się diametralnie różnić od naszych ludzkich planów i stawianych przez nas celów!
Lecz ci, którzy nie zostali jeszcze "ukrzyżowani z Chrystusem" i napełnieni Duchem Świętym, nie będą słyszeli głosu Pasterza ani nie "pojmą Pism". [17] To jest jeden z powodów, dla których współczesna duchowa różnorodność wymaga uproszczonych Biblii, których tekst został sparafrazowany, zreinterpretowany i odwołuje się do nie przemienionego umysłu.
Zmiękczanie Bożego Słowa
Nieodrodzeni "chrześcijanie", miłujący drogi tego świata, będą pragnęli Kościoła, który pasuje do tego świata. Aby sprawić, żeby poczuli się jak u siebie w domu - i żeby zaspokoić "poszukujących" - Kościół musi sam siebie zmienić od podstaw. Skoro nikt nie może zrozumieć Bożej prawdy, dopóki Duch Święty nie objawi jej w sercu (zob. I Kor. 2:9-16), należy Słowo Boże uprościć, tak by każdy - chrześcijanin czy nie - mógł się do niego odnieść.
Nie dziwi fakt, że pastor Warren cytuje fragmenty "The Message" (parafrazy Biblii dokonanej przez Eugene'a Petersona) ponad dziewięćdziesiąt razy. Wiele z tych uproszczonych fragmentów wypacza zarówno słowa jak i znaczenie Pism. Ale pasują one do tez stawianych przez pastora Warrena. Podobnie jak inne parafrazy Biblii przezeń stosowane.
Porównajmy interpretację zawartą w przekładzie zwanym "Today's English Version" (wersja pisana językiem współczesnym) Izajasza 26:3 z odpowiednimi fragmentami powszechnie przyjętych przekładów angielskich King James Version (KJV), New King James Version (NKJV) i New International Version (NIV). Wprawdzie osobiście nie używam przekładu NIV, lecz wszystkie trzy przekłady dobrze ilustrują przepaść między tłumaczeniami standardowymi a współczesnymi parafrazami. "Today's English Version" wydaje się świetnie pasować do potrzeb pastora Warrena w omawianym przypadku - być może dlatego, że zawiera słowo "cel".
KJV: "Zachowasz doskonały pokój temu, którego umysł trwa w Tobie, ponieważ Tobie zaufał"
NKJV: "Zachowasz w doskonałym pokoju tego, którego umysł trwa w Tobie, ponieważ ufa Tobie"
NIV: "Zachowasz w doskonałym pokoju tego, którego umysł jest stały, ponieważ Ci zaufał"
TEV: "Ty, Panie, dajesz doskonały pokój tym, którzy niewzruszenie dążą do osiągnięcia celu i w Tobie pokładają nadzieję"
"Cel definiuje, co masz robić, a czego nie. Staje się standardem, według którego oceniasz, jakie działania są potrzebne, a jakie nie" [1, str. 31].
Lecz wczesno-hebrajskie Pisma obiecują "doskonały pokój" tym, "których umysł trwa" w Bogu, a nie tym, którzy po prostu "wytrwale trzymają się ich celu". Tak naprawdę głównym przesłaniem Izajasza 23:6 nie jest zachęta do "wytrwałego dążenia do osiągnięcia celu". Przeciwnie - czytamy w nim, że powinniśmy być stale skoncentrowani na samym Bogu. Choć w całej Biblii Bóg wzywa nas, żebyśmy Mu ufali, to jednak oferuje dar "doskonałego pokoju" tym, których umysły stale są zwrócone ku Niemu - którzy "trwają" w Winnym Krzewie i nie pozwalają, żeby cokolwiek oderwało ich od przylgnięcia do Pana (zob. Przypis): "O jedno prosiłem Pana, o to zabiegam" - pisze Dawid (pasterz i król według Bożego serca). - "Abym mógł mieszkać w domu Pana przez wszystkie dni życia mego, By oglądać piękno Pana i by odwiedzać świątynię jego" [Ps. 27:4].
Pomyślcie o tym: Czyż sam Bóg (taki, jaki nam się objawił poprzez Żywe Słowo) nie jest lepszym celem, na którym powinno się koncentrować nasze życie? Czy Słowo Boże nie sugeruje, żebyśmy dali się prowadzić naszemu wspaniałemu Pasterzowi, a nie szukać świadomości standardowych celów, które są wprowadzane na całym świecie, by dopasować do ich osiągania nasze duchowe dary, nasz duchowy wzrost, naszą duchową pobożność, nasz duchowy owoc i naszą wspólnotę wierzących?
Pastor Warren zachęca nas, byśmy uczyli się na pamięć wersetów biblijnych i rozmyślali nad nimi. Jednocześnie sugeruje, żebyśmy wybierali te wersety, które są cytowane w jego książce, rozpoczynającej się i kończącej cytatami z parafrazy "The Message". Na stronie 325 wyjaśnia, dlaczego:
"(...) często dochodzi do tego, że znane nam brzmienie biblijnych wersetów ma już na nas niewielki wpływ. Nie wynika to z tego, że tłumaczenie jest kiepskie, ale stąd, że te wersety stały się już dla nas znane! Wydaje nam się, że wiemy, co dany werset mówi, ponieważ tak wiele razy czytaliśmy go lub słyszeliśmy. Napotykając cytat danego wersetu w jakiejś książce, czytamy go zupełnie pobieżnie i w ten sposób umyka nam jego pełne znaczenie. Dlatego celowo używałem różnych, sparafrazowanych wersji Biblii, aby pomóc Ci odbierać Boże prawdy w nowy, świeży sposób" (podkreślenie autora artykułu).
"Ponadto ze względu na fakt, że w Bibliach powstałych przed 1560 rokiem naszej ery nie istniały podziały na rozdziały i wersety, nie zawsze cytowałem cały werset, ale raczej koncentrowałem się na jego najważniejszym fragmencie. Wzorowałem się w tym na Jezusie i na tym, jak On i apostołowie powoływali się na Stary Testament. By wyrazić sens jakiegoś wersetu, często cytowali z niego tylko jedno lub więcej składających się na niego zdań" [1, str. 326]
Pierwszy z powyższych argumentów nie pasuje do rzeczywistości. Ci, którzy naprawdę narodzili się na nowo, zachowują Słowo Boże w takiej formie, w jakiej zostało napisane. Im bardziej jest znajome, tym staje się cenniejsze! Bóg posyła słowa, które "przechowujemy w naszych sercach", abyśmy czerpali z nich pociechę, siłę i radość. "Ilekroć pojawiały się twoje słowa, pochłaniałem je" - powiedział Jeremiasz. "Twoje słowo było mi rozkoszą i radością mojego serca, gdyż twoim imieniem jestem nazwany, Panie, Boże Zastępów" [Jer. 15:16]
Po drugie, czy wolno nam przypisywać autorytet prawdziwych Pism krótkim urywkom sparafrazowanych fragmentów, żeby uzasadnić nasze własne poglądy? Tak, Jezus, który sam był Żywym Słowem, miał absolutne prawo do wypowiadania swoich nauczań w taki sposób, w jaki chciał. Ale my nie jesteśmy Bogiem! Dlatego właśnie On sam wielokrotnie ostrzega nas przed dodawaniem lub ujmowaniem czegokolwiek z Jego Słowa w jakikolwiek sposób. "Jeżeli ktoś dołoży coś do nich, dołoży mu Bóg plag opisanych w tej księdze" - mówi w Objawieniu 22:18-19. - "a jeżeli ktoś ujmie coś ze słów tej księgi proroctwa, ujmie Bóg z działu jego z drzewa żywota i ze świętego miasta, opisanych w tej księdze".
To są mocne słowa. Dlatego właśnie postmodernistyczni przywódcy uważają je za nietolerancyjne i omijają je w swoich nauczaniach. Lecz Bóg uważa dokładność swoich słów za rzecz tak istotną dla naszego chodzenia z Nim, że powtarza podobne ostrzeżenia raz za razem na przestrzeni całej Biblii.
"Niczego nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i niczego z tego nie ujmiecie, przestrzegając przykazań Pana, waszego Boga, które ja wam nakazuję" - mówi Mojżesz w V Mojż. 4:2. A w Księdze Przypowieści Salomona Bóg ostrzega: "Każde słowo Pana jest prawdziwe. On jest tarczą dla tych, którzy mu ufają. Nie dodawaj nic do jego słów, aby cię nie zganił i nie uznał za kłamcę" [30:5-6].
A jednak niesłabnące ludzkie poszukiwania "nowych, świeżych sposobów" narażają nas na tego rodzaju pokusy. Od samego początku szatan oferował zarówno przyjemność jak i mądrość tym, którzy zdecydują się zmienić lub odwrócić znaczenie ponadczasowego Słowa Bożego, zamazując granicę między prawdą i kłamstwem, co prowadzi do zwiedzenia. Jeszcze w ogrodzie Eden doprowadziło to Ewę do nieposłuszeństwa i odcięcia ludzkości od relacji z Bogiem. W Średniowieczu rozmnożyły się herezje i rozgorzały prześladowania w stosunku do tych, którzy pragnęli stać na gruncie niezmiennego Słowa Bożego. Dzisiaj fala pragmatyzmu i postmodernistycznego sposobu myślenia prowadzi do kolejnych prób rewizji świętego tekstu. Odrzucenie niezmiennych, absolutnych prawd, poprowadzi do nieobliczalnych skutków.
Zobaczcie, jak "The Message" zmienia znaczenie Bożego Słowa w poniższych fragmentach. Mimo, iż pierwsze dwa nie zostały wymienione w książce "Życie świadome celu", to jednak ich powszechna znajomość pomoże nam zobaczyć różnicę i zdać sobie sprawę, jak poważnie Boża prawda może zostać zniekształcona przez ludzkie dodawanie i ujmowanie ze Słowa. Trzeci werset został zacytowany jako ostatnie odniesienie do "Biblii" w książce pastora Warrena. Zauważcie nowy ton i podejście do tematu w tym wersecie:
KJV: "Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twe" [Mat. 6:9]
NKJV: "Ojcze nasz w niebie, święć się imię Twoje"
NIV: "Ojcze nasz w niebie, święć się imię Twoje"
Message: "Ojcze nasz w niebie, objaw kim jesteś"
KJV: "Mój Ojciec większy jest ode Mnie" [Jan 14:28]
NKJV: "Mój Ojciec większy jest ode Mnie"
NIV: "Ojciec większy jest ode Mnie"
Message: "Ojciec jest celem mojego życia"
KJV: "Godzien jesteś, o Panie, przyjąć chwałę i cześć i moc (...)" [Obj. 4:11] NKJV: "Godzien jesteś, o Panie, przyjąć chwałę i cześć i moc (...)"
NIV: "Godzien jesteś, Panie nasz i Boże, przyjąć chwałę i cześć i moc (...)"
Message: "Godzien jesteś, o Panie! Tak, nasz Boże! Weź chwałę! Cześć! Moc! (...)"
KJV: "Albowiem zamysł ciała to śmierć, lecz zamysł ducha to życie i pokój" [Rzym. 8:6]
NKJV: "Albowiem zamysł ciała to śmierć, lecz zamysł ducha to życie i pokój"
NIV: "Zamysł grzesznika to śmierć, lecz zamysł kontrolowany przez Ducha to życie i pokój"
Message: "Zapatrzenie w siebie samego prowadzi w ślepy zaułek, lecz skupienie uwagi na Bogu wiedzie na rozległą przestrzeń i zapewnia wolność" [1, str. 18]
Zastanówmy się nad ostatnim fragmentem. "Zamysł ciała" to coś innego niż "zapatrzenie w siebie samego". Cielesność oznacza duchową ślepotę i śmierć osoby, której zamysły (sposób myślenia) podążają za jego kapryśną ludzką naturą oddzieloną od Bożej łaski i Ducha Świętego. Taki człowiek może uważać się za chrześcijanina, lecz jego ograniczony umysł nie jest w stanie ogarnąć Bożych prawd, serca i woli. Uproszczona i zmodyfikowana Biblia, odarta z głębszych i twardszych nauk, nic tutaj nie pomoże. Bóg nigdy nie pragnął, by Jego Słowo było rozumiane w oddzieleniu od Jego ponadnaturalnego dzieła w sercach wybranego ludu [Mat. 13:13; Łuk. 8:10; Jer. 5:21; Dz. Ap. 26:18].
Idźmy dalej. "Zamysł ducha" pojawia się w sercu człowieka, którego umysł został otwarty na zrozumienie Pism. Boża Prawda, która zmienia życie odnowiła jego serce i pozwoliła mu poznać Boga i umiłować Go. Dzięki niej otrzymał radość i siłę, by podążać za Pasterzem - nie szeroką drogą, którą podążają tłumy, lecz drogą wąską i niepopularną, na której zbliżamy się do Niego [Mat. 7:13-14].
Skoro Słowo Boże jest fundamentem naszej wiary, dobrze zrobimy idąc za Jego wyraźnymi i ponadczasowymi wskazówkami. Jedynie one umożliwiają nam utrzymać czystość i dokładność Jego Słowa, nawet przetłumaczonego na różne języki świata. W swojej całości Biblia objawia naturę Boga i naturę człowieka - zarówno w Chrystusie jak i poza Nim. Ożywiona przez Ducha Świętego, podaje wskazówki dla naszego życia, obietnice Boże pośród wyzwań codzienności i nadzieję na wieczność. Jest podstawą naszej wiary i standardem postępowania.
Lecz pastor Warren widzi fundament nieco inaczej. W książce "Kościół świadomy celu" obejmuje on pięć celów:
1. Uwielbienie: Zostałeś stworzony, by sprawić radość Bogu
2. Wspólnota: Zostałeś tak ukształtowany, by należeć do Bożej rodziny.
3. Wzrost (uczniostwo): Zostałeś przeznaczony, by upodabniać się do Chrystusa.
4. Służba: Zostałeś ukształtowany, by służyć Bogu.
5. Dzielenie (ewangelizacja): Zostałeś powołany do spełnienia misji [1, spis treści]
Wszystkie powyższe twierdzenia są prawdziwe, lecz jako wskazówki dla wszelkich życiowych wyzwań są po prostu niekompletne. Później Warren mówi:
"Znajomość celu ułatwia życie. Definiuje to, co robisz i to, czego nie robisz. Twój cel staje się standardem, przy pomocy którego określasz, które działania są istotne, a które nie. Po prostu zadajesz sobie pytanie: 'Czy to działanie pomoże mi osiągnąć króryś z celów, jakie Bóg ma dla mojego życia?'"
"Bez wyraźnie określonego celu nie masz podstawy, na której mógłbyś opierać swoje decyzje, dysponować czasem i wykorzystywać swoje możliwości" [1, str 31].
Co ma na myśli pastor Warren mówiąc "wyraźnie określony cel"? Jakąś mieszankę pięciu celów podanych na początku?
Ani pięć celów, ani żaden pojedynczy cel nie może zastąpić Jezusa Chrystusa, Żywego Słowa, jako "fundamentu, na którym mógłbyś opierać decyzje, właściwie wykorzystywać czas i używać swoich zasobów". Życie Chrystusa w nas i Jego Słowo objawione nam jest naszym nadrzędnym, jedynym fundamentem i przewodnikiem. Żywe Słowo pozostaje "lampą dla stóp i światłem na drodze", bez względu na to, dokąd wyznaczone przez Niego cele i niewidzialne dla nas ścieżki mogą zaprowadzić ciebie i mnie w ciągu naszego życia na tej ziemi.
Duch uwielbienia
W książce "Życie świadome celu" Rick Warren mądrze wskazuje na to, jak ważne jest uwielbienie i poddanie się Bogu. "Uwielbienie musi opierać się na prawdzie zawartej w Bożym Słowie, a nie na naszych opiniach na temat Boga" - pisze [1, str. 101]. Jakie to prawdziwe! A jednak on sam w swojej książce podaje zarówno opinie jak i ilustracje, które podważają tę prawdę - włączając w to kilka błędnych założeń o Bogu i o tym, co On miłuje.
"Uwielbienie powinno być świadome i autentyczne" - pisze na stronie 102. - "Uwielbienie miłe Bogu sięga głębi naszych uczuć oraz głębi biblijnego nauczania (...). Najlepszy styl uwielbienia to ten, który wyraża naszą miłość do Boga i koresponduje z naszym sposobem pojmowania oraz otrzymaną od Boga osobowością". Następnie Warren podaje ilustrację:
"Mój przyjaciel Gary Thomas zauważył, że wielu chrześcijan robi wrażenie, jakby ugrzęzło w uwielbieniowej koleinie. Ten stan to pozbawiona satyfakcji rutyna, która wypiera żywą społeczność z Bogiem. Dzieje się tak dlatego, że ludzie zmuszają się do nabożnych form oraz stylów uwielbienia, które nie współgrają z unikalną osobowością, w którą Bóg ich wyposażył'.
"Gary zastanawiał się dlaczego wszyscy mielibyśmy kochać Boga w identyczny sposób, skoro Bóg celowo stworzył nas odmiennymi (...) W swojej książce "Sacred Pathways" (Uświęcone ścieżki) Gary opisuje dziewięć sposobów, dzięki którym ludzie zbliżają się do Boga. I tak miłośnicy przyrody największą inspirację do kochania Boga znajdują na łonie natury. Uczuciowcy kochają Boga swymi zmysłami i na nabożeństwach preferują widowiskowe formy uwielbiania, które angażują ich wzrok, smak, powonienie oraz dotyk, a nie tylko słuch. Tradycjonaliści zbliżają się do Boga poprzez obrządki, liturgie, symbole i niezmienność struktur. Aktywiści wyrażają swą miłość do Boga poprzez zwalczanie wszechobecnego zła i niesprawiedliwości oraz działania zmierzające do naprawienia świata. Dobroczyńcy kochają Boga poprzez wyrażanie miłości do ludzi i zaspokajanie ich potrzeb. Entuzjaści kochają Boga poprzez organizowanie uroczystych imprez. Mistycy kochają Boga poprzez wysławianie Jego atrybutów. Intelektualiści kochają Boga poprzez niestrudzone zgłębianie wiedzy (...)" [1, str. 103]. (podkreślenia dodane).
Czyżby pastor Warren zrównywał "aktywistów" z działaczami społecznymi i politycznymi, popychającymi kościoły w kierunku globalnego systemu opartego na standardach ONZ w zakresie solidarności społecznej? Kościoły liberalne i Światowa Rada Kościołów stanowią główne siły w tym przyspieszającym ruchu "partnerstwa opartego na wierze", który pod sztandarem miłości i tolerancji służy potrzebującym, a równocześnie zagłusza Ewangelię. [18] Lecz Jezus powiedział: "Moje Królestwo nie jest z tego świata [Jan 18:36].
"Nie istnieje żadna uniwersalna formuła uwielbienia i przyjaźni z Bogiem" - pisze dalej pastor Warren. - "Bóg chce, byśmy pozostali sobą". To prawda. A potem uzasadnia swoje twierdzenie cytatem z "The Message": "Tego właśnie typu ludzi poszukuje Ojciec - tych, którzy będąc przed Nim sobą, w prostocie i szczerości Go wielbią". Porównajcie trzy standardowe przekłady Biblii podane poniżej z parafrazą Eugene'a Petersona. Zauważcie rozdźwięk słów i znaczeń:
KJV: "(...) Nadchodzi godzina, i już jest, gdy prawdziwi czciciele będą oddawali cześć Ojcu w duchu i prawdzie; gdyż Ojciec takich szuka, którzy by mu cześć oddawali" [Jan 4:23]
NKJV: "(...) Nadchodzi godzina, i już jest, gdy prawdziwi czciciele będą oddawali cześć Ojcu w duchu i prawdzie; gdyż Ojciec takich szuka, by Mu cześć oddawali"
NIV: "(...) Nadchodzi czas, i już nadszedł, gdy prawdziwi czciciele będą czcili Ojca w duchu i prawdzie, bo oni są takimi czcicielami, jakich Ojciec szuka"
Message: "Tego właśnie typu ludzi poszukuje Ojciec - tych, którzy będąc przed Nim sobą, w prostocie i szczerości Go wielbią" (str. 103) (podkreślenia dodane)
Wprawdzie Bóg żąda od swojego ludu absolutnej uczciwości, słowo "prawda" oznacza tutaj daleko więcej niż "bycie sobą". Centralna prawda mówi nam o naszym wspaniałym Panu. Uwielbienie jest naszą odpowiedzią na to, co Jego Słowo i Duch objawiają nam o Jego chwale i dobroci. I pastor Warren dobrze o tym wie. Pomimo pragmatycznej promocji kulturowego kompromisu pod sztandarem wzrostu kościoła, podaje on również kilka pięknych opisów:
"Gdzie jest chwała Boża? Rozejrzyjmy się wokół. Wszystko, co jest stworzone przez Boga, jest w jakiś sposób odbiciem Jego chwały. Widzimy ją wszędzie - od najmniejszych, mikroskopijnych form życia po bezmiar Drogi Mlecznej, od wschodów słońca i gwiazd po burze i pory roku (...). Biblia mówi: 'Niebiosa ogłaszają Bożą chwałę(...)' [1, str. 53].
"Nie możemy nic do niej [chwały Boga] dodać, tak jak nie jesteśmy w stanie sprawić, by słońce zaczęło jaśniej świecić. Mamy jednak Boże polecenie, by Jego chwałę rozpoznawać, czcić, ogłaszać, wysławiać, być jej odbiciem i dla niej żyć. Dlaczego? Dlatego, że Bóg na to zasługuje! Jesteśmy Mu winni wszelki hołd, na jaki tylko nas stać" [1, str. 54].
To prawda! Lecz choć Warren przypomina nam, że "uwielbienie to styl życia", opiera swoje opisy Boga na własnych założeniach, a nie na biblijnym objawieniu:
"Uwielbienie nie ma nic wspólnego ze stylem, głośnością czy rytmem śpiewanej pieśni. Bóg jest rozmiłowany w każdym rodzaju dobrej muzyki, bo On ją wymyślił - zarówno tę szybką, jak i wolną, głośną i łagodną oraz tradycyjną i nowoczesną. Być może nie każda z nich podoba się tobie, ale Bóg lubi każdą muzykę" [1, str. 65].
Czyżby? Nawet ogłuszający hard rock? (zob. Popular Music with Pagan Roots) Albo pulsującą zmysłowość innych form rocka czy hip hopu? Albo hipnotyczne tony muzyki New Age?
Wprawdzie wszystkie zakątki Wszechświata zostały stworzone przez naszego suwerennego Pana, pozwala On używać surowych materiałów według naszych upodobań - i możemy albo oddawać Mu w ten sposób chwałę albo profanować Jego imię. Kiedy jednak staniemy się członkami Jego rodziny i Królestwa, jesteśmy przed Nim odpowiedzialni za trzymanie się Jego wysokich i świętych standardów oraz tego, co objawił o sobie w swoim Słowie.
Znów wydaje się, że pastor Warren się zgadza. Mówi: "Muszę zdecydować, że będę cenił to, co ceni Bóg. Właśnie tak robią przyjaciele - dbają o to, co jest ważne dla drugiej osoby. Im bardziej stajesz się przyjacielem Boga, tym bardziej będziesz dbać o to, na czym Jemu zależy, rozpaczać nad tym, nad czym On rozpacza i radować się tym, co Jemu sprawia przyjemność".
To wspaniałe podsumowanie. Warren mówi następnie, że "Paweł jest najlepszym tego przykładem. Boży cel był jego celem, a Boża pasja była jego pasją". A potem popiera swoje twierdzenie kolejnym cytatem z "The Message", który gubi najważniejszy element: że Bóg jest "Bogiem zazdrosnym". Jego święta zazdrość została wyrażona przez Pawła w trosce o Kościół. Aby pokazać kontekst, cytujemy również następny werset:
KJV: "Albowiem jestem o was zazdrosny świętą zazdrością: Bo zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić was przed Chrystusem jako dziewicę czystą. Obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swą zwiódł Ewę, wasze umysły nie zostały skażone (...)" [II Kor. 11:2-4]
NKJV: "Albowiem jestem o was zazdrosny świętą zazdrością. Bo zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić was przed Chrystusem jako dziewicę czystą. Obawiam się jednak, żeby, jak Ewa została zwiedziona chytrością węża, wasze umysły nie zostały skażone (...)"
NIV: "Jestem o was zazdrosny świętą zazdrością. Obiecałem was jednemu mężowi, Chrystusowi, abym was mógł stawić przed Nim jako dziewicę czystą. Obawiam się jednak, żeby, jak Ewa została zwiedziona przez chytrość węża, wasze umysły nie zostały w jakiś sposób wprowadzone w błąd (...)"
Message: "Powodem mojego wielkiego zmartwienia jest to, że tak bardzo mi na was zależy - to Boża pasja płonąca we mnie!"
Rozważając Bożą "pasję" Warren zadaje pytanie: "Na czym Bogu zależy najbardziej? Na odkupieniu swojego ludu. On pragnie, aby wszystkie jego zgubione dzieci zostały odnalezione! To jest powód, dla którego Jezus przyszedł na świat. Najdroższą rzeczą w Bożym sercu jest śmierć Jego Syna. Drugą najdroższą rzeczą jest to, gdy Jego dzieci dzielą się tą nowiną z innymi. Aby być przyjacielem Boga, musisz troszczyć się o wszystkich innych ludzi dookoła, o których troszczy się Bóg."
Tak, to brzmi prawdziwie. Lecz jest to tylko pół-prawda. Pastor Warren najwyraźniej zacytował w tym miejscu parafrazę "The Message" po to, by poprzeć własną tezę o "pasji" [19]. Ale standardowe przekłady Biblii oparte na wczesnych greckich tekstach źródłowych mówią w tym miejscu o czymś innym: O Bożej żarliwości dotyczącej czystości i świętości Kościoła. Paweł ostrzega Koryntian przed skażeniem Ciała Chrystusowego - a jest to główna troska wyrażana przez Boga zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie. Apostoł podkreśla to raz jeszcze w liście do kościoła w Filippi:
"(...) abyście się stali nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym świecicie jak światła na świecie, zachowując słowa żywota ku chlubie mojej na dzień Chrystusowy, na dowód, że nie na próżno biegałem i nie na próżno się trudziłem" [Flp. 2:15-16]
Innymi słowy, Bóg wzywa nas, byśmy się nie upodabniali do świata, który nas otacza. Uczynił nas świętym narodem, oddzielając dla siebie. "Nie są ze świata" - powiedział Jezus. - "Jak i Ja nie jestem ze świata. Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą" [Jan 17:15-18]
Nacisk, jaki pastor Warren kładzie na pasję, usuwa ten wątek w cień. Temat czystości jest zastąpiony bardziej współczesnym zagadnieniem relacji mędzyludzkich. W ten sposób wskazówki dotyczące rozwijania więzi prowadzących do dobrego samopoczucia stają się ważniejsze od duchowej potrzeby upamiętania i świętości w Chrystusie.
Proszę nie myśleć, że usiłuję pomniejszyć najważniejsze przykazanie, nakazujące nam miłować się nawzajem tak, jak Chrystus nas umiłował. Kiedy jednak zepsucie i światowość sączą się do Kościoła, Boża miłość agapao - będąca wyrazem działania Ducha Świętego w nas - jest gaszona. Możemy ją zastąpić bardziej ludzką miłością jak fileo (przyjaźń, przywiązanie, braterstwo), lecz wtedy nie wypełniamy już powyższego przykazania. (Pomimo częstych odniesień pastora Warrena do "przyjaźni z Bogiem", Biblia nigdy nie używa określenia "fileo" w żadnym z przykazań dotyczących miłowania Boga. Zawsze stosuje termin agapao, czyli ponadnaturalną Bożą miłość działającą w sercach Jego wiernego ludu.)
W kontekście Druckerowskiej filozofii zarządzania i marketingu, podkreślenia pastora Warrena są bardzo słuszne. Nowe wskazówki dotyczące relacji międzyludzkich są zaprojektowane tak, by budować lojalność wewnątrz grupy, uczyć "szanowania" wszystkich wypowiadanych opinii i blokować niepopularne prawdy obnażające błąd czy zepsucie. Te ostatnie są niepożądane, ponieważ wprowadzają podziały. "Wspólnota" ludzi duchowo różnorodnych jest najważniejsza, nawet jeśli jest sprzeczna ze Słowem Bożym [II Kor. 6:14-18] i zmusza wierzących do kompromisu. Dlatego właśnie wielu oddanych Bogu, lecz załamanych chrześcijan opuszcza "kościoły świadome celu", w których wiernie służyli przez wiele lat. Oni po prostu nie mogą się pogodzić z porzucieniem "obraźliwych" wskazówek biblijnych w celu podążania za nową wizją jedności i społeczności.
Boży lud musi chronić swoje sumienie uwrażliwione przez Ducha. Jeśli wyznajemy jego imię i obietnice, powinniśmy raczej podążać Jego drogami niż poddawać się popularnym schematom marketingowym. Jeśli nasze uwielbienie stanowi wyraz ludzkiej natury zamiast Bożej prawdy i Ducha, staje się bezwartościowe. Bardzo łatwo jest "zgasić Ducha" i oślepnąć na Jego światło. Próbując uczynić chrześcijaństwo bardziej "strawnym" dla świata, możemy zapomnieć o ostrzeżeniach Jezusa skierowanych do uczniów:
"Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko uczynią wam dla imienia mego, bo nie znają tego, który mnie posłał" [Jan 15:19-21]
"Ducha nie gaście. Proroctw nie lekceważcie. Wszystkiego doświadczajcie [sprawdzajcie], co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie. A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona" [I Tes. 5:19-24]
Ewangelizacja świadoma muzyki
"Wybór stylu muzyki, jaką zastosujecie do oprawy waszych nabożeństw będzie jedną z najistotniejszych (i najbardziej kontrowersyjnych) decyzji w życiu waszego kościoła" - napisał Rick Warren w artykule zatytułowanym "Selecting Worship Music" (Wybór muzyki do uwielbienia). "Musicie dostosować muzykę do takiego rodzaju ludzi, do jakich wasz kościół ma dotrzeć (...). Muzyka, jaką stosujecie, "ustawia" wasz kościół w lokalnej społeczności. Definiuje, kim jesteście (...). Ona będzie decydować o rodzaju ludzi, jakich przyciągniecie, o rodzaju ludzi, jakich zatrzymacie, i o rodzaju ludzi, jakich utracicie" [20] (podkreślenie dodane).
Wybór muzyki przez pastora Warrena płynie z prądem współczesnych zmian na dużą skalę - w kulturze, w biznesie i w kościołach. Nasz świat staje się coraz bardziej ujednolicony, choć mnogość możliwości wyboru wzrasta. Mamy niezliczone opcje w zakresie jedzenia, książek, religii i muzyki, a jednak olbrzymie sieci zarządzane przez systemy korporacyjne na całym świecie działają według identycznych strategii marketingowych. Ich kluczem do "wymiernego sukcesu" jest monitorowanie i manipulowanie "odczuwanymi potrzebami" mas - zręczna strategia, wymagająca ciągłych ankiet, sondaży, obliczeń i komputerowych systemów opracowania danych. W sumie, jako części pewnego holistycznego systemu, nie tylko obnażają one pragnienia i słabe punkty "konsumentów" na całym świecie, lecz także karmią te "potrzeby" i pożądliwości oraz manipulują nimi.
I to działa! Dlatego właśnie instytucje rządowe, szkoły, systemy medyczne i wielkie kościoły zmieniają się od podstaw, żeby móc wejść na utarte ścieżki korporacyjnej Ameryki. Mogą nazywać swoją własną wersję tego systemu jak chcą - System Zarządzania Jakością, System Efektywnej Edukacji lub Kościół Świadomy Celu - tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia. Każdy z nich stosuje ten sam pragmatyczny wzorzec, skierowany na osiągnięcie "wymiernych rezultatów", wzywający do tworzenia zespołów, do dialogu, udogodnień, "nauki przez całe życie", kontraktów i ciągłych sprawdzianów "postępu" w kierunku planowanego efektu. Wszyscy muszą się dostosować lub opuścić system.
Jak widzieliście w części 1, pastor Warren zrobił wśród członków swego zgromadzenia sondaż, by ustalić najpopularniejszy gatunek muzyki współczesnej. [2] Teraz stosuje bardziej skomplikowane badania i odpowiedni system komputerowy do analizy danych. Pisaliśmy również w części 1, że jednym z jego konsultantów w dziedzinie zarządzania jest firma CMS - "profesjonalna agencja marketingowa i komunikacyjna", pomagająca swym klientom "w rozwijaniu firm". [6] Jak wyjaśniają szefowie CMS, "(...) zbieranie, organizowanie i zarządzanie danymi jest istotne dla zrozumienia, wdrażania i planowania każdej skutecznej promocji." [8]
Dlatego gdy pastor Warren zaoferował taką muzykę, jakiej pragnęli ludzie, zaczęli oni tłumnie przybywać do jego kościoła. Jednakże "wymierny sukces" nie dowodzi, że to Bóg nakazał lub inspirował wdrożenie tego konkretnego planu. W rzeczywistości On sam ostrzega nas, byśmy "nie próbowali przypodobać się ludziom" [Gal. 1:10; I Tes. 2:4]. Popularność w świecie nigdy nie była przez Boga popierana. Znacznie częściej - co widać zarówno na kartach Biblii jak i w historii - popularność wiąże się z czymś dokładnie przeciwnym. "Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego" - powiedział Jezus. - "Że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego świat was nienawidzi" [Jan 15:19].
Kiedy pastor Warren powiada, że "Bóg kocha wszystkie rodzaje muzyki" i że "Bóg kocha różnorodność" [2], czy zastanawiacie się, gdzie jego zdaniem przebiega linia dzieląca Kościół od świata? Czyżby ta granica między życiem a śmiercią zmieniała się wraz z naszą zmienną kulturą? Lub wraz z rosnącą tolerancją wobec wszystkich duchowych i biblijnych wariacji? Są to pytania kluczowe, ponieważ muzyka stała się siłą wiodącą w Ruchu Wzrostu Kościoła (Church Growth Movement). Jak mówi pastor Warren:
"Muzyka jest integralną częścią naszego życia. Jemy przy muzyce, prowadzimy samochód słuchając muzyki, przy muzyce robimy zakupy, odpoczywamy, a niektórzy nie-baptyści nawet przy niej tańczą! Amerykańskim sportem narodowym wcale nie jest baseball - jest nim muzyka i dzielenie się opiniami na jej temat!"
"(...) Czytając o biblijnym uwielbieniu w psalmach, widzę że ci ludzie używali bębnów, cymbałów, głośnych trąb oraz instrumentów strunowych. To brzmi dla mnie zupełnie jak współczesna muzyka!"
"Saddleback jest kościołem, w którym brzmi współczesna muzyka i nie zamierzamy się z tego tłumaczyć. Prasa często mówi o nas 'owce - rock and rollowce'. Stosujemy taki styl muzyki, jakiego większość ludzi w naszym kościele słucha codziennie w radiu". [20]
Te stwierdzenia domagają się przynajmniej dwóch odpowiedzi. Po pierwsze, pastor Warren napisał: "(...) w psalmach widzę, że ci ludzie używali bębnów (...)" [20] Żaden ze standardowych przekładów Biblii nie mówi o bębnach, lecz o tamburynach. Najprawdopodobniej były to małe drewniane obręcze lub ramki obciągnięte zwierzęcą skórą i zwykle używane przez dziewczęta podczas tańca, oddawania chwały lub zabaw. Niektóre komentarze biblijne opisują je jako małe bębenki ręczne, "których przykłady odkryto w wykopaliskach egipskich i mezopotamskich". Z pewnością nie były podobne do dzisiejszych ogromnych, dudniących instrumentów perkusyjnych, używania których Biblia ani nie zaleca, ani nie zabrania. Nie zostały również wymienione w I Księdze Kronik wraz z innymi instrumentami służącymi do oddawania chwały w Świątyni. [21]
Po drugie, nasz Ojciec sam przygotowuje serca swoich wybranych, by odpowiedziały na zbawczą prawdę Ewangelii i demonstrację Jego miłości. On nie potrzebuje naszych przemyślnych schematów biznesowych. "Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał" [Jan 6:44]
Czy jednak Bóg nie może używać współczesnej muzyki, by pociągnąć nas ku sobie? Oczywiście, że może! Może użyć wszystkiego, czego zechce! Raz po raz Bóg wyprowadza błogosławieństwa z naszych ludzkich wyborów, czy są mądre, czy głupie, czy też między jednym a drugim. Lecz jego cudowna łaska nigdy nie usprawiedliwia naszego nieposłuszeństwa. Wielokrotnie Bóg ostrzega swój lud, by się strzegł zwodniczych sił tego świata [Rzym. 12:2; I Jana 2:15; Ps. 1:1-3], a "chrześcijańska" muzyka spoczywa prawie w całości w rękach światowego establishmentu rozrywkowego.
W gronie najpopularniejszych muzyków chrześcijańskich znajdują się Michael W. Smith i Amy Grant. Obydwoje są związani kontraktem z firmą Word Music Company, która należy do Word Entertainment, chrześcijańskiego oddziału koncernu Time Warner o nazwie Warner Music Group. To może tłumaczyć, dlaczego niektórzy popularni chrześcijańscy artyści, przyciągający tłumy na swoje koncerty, przechodzą na drugą stronę (czyli do świata) ciągnąc te same tłumy za sobą. Kiedy to się już stanie, emocjonalne uniesienia związane wcześniej z Bogiem są przekładane na inne tematy, które wykluczają Boga i wywyższają pożądliwość. [22]
Steven Curtis Chapman jest prawdopodobnie najbardziej znanym artystą związanym z wydawnictwem Sparrow Music, będącym częścią Sparrow Label Group, firmy należącej do brytyjskiego koncernu EMI Music Publishing, największego wydawcy świeckiego na świecie. Koncern ten niegdyś wypromował w Ameryce grupę The Beatles, a teraz jest w posiadaniu takich firm jak Capitol, Angel, Blue Note, Priority i Virgin. Posiada w swojej "stajni" ponad 1500 artystów i sprzedaje wszystkie gatunki muzyki popularnej: rock, rap, jazz, muzykę chrześcijańską, country (...) [23] Dane pochodzą z Music Publishing
"EMI [posiada] prawa do wydawania ponad miliona utworów i posiada oddziały na całym świecie (...). Kompozytorzy i tekściarze związani z EMI to m.in. David Bowie, Janet Jackson, Carole King, Queen, (...) Savage Garden, Sting, (...), Aerosmith (...)
"A&R, sztuka wyszukiwania kolejnego wielkiego artysty oraz wydanie kolejnej wspaniałej piosenki to najważniejsza rola EMI". [24]
Witryna EMI zawiera stronę dotyczącą odpowiedzialności społecznej, gdzie czytamy:
Firma EMI uważa, że biznes powinien przynosić społeczeństwu korzyści zarówno finansowe jak i innej natury (...). Jesteśmy zdecydowani dawać równe szanse wszystkim pracownikom bez względu na ich płeć, narodowość, religię, stan zdrowia, wiek, stan cywilny czy orientację seksualną (...). Popieramy i zachowujemy zasady zawarte w Deklaracji Praw Człowieka (...)" [25]
Gdy przeczytacie nasz artykuł pt. Trading US Rules for UN Rules (Zmieniając prawo USA na prawo ONZ), odkryjecie że Deklaracja Praw Człowieka jest problemem - a nie korzyścią - dla chrześcijan i wszystkich innych, którzy kwestionują filozofię ONZ i opracowany przez tę organizację plan globalnej solidarności.
W kwietniu 2003 roku członkowie zarządów EMI i Time-Warner Company uczestniczyli w konferencji poruszającej takie tematy jak "To, co powinniście wiedzieć, jeśli chcecie zostać zauważeni" oraz "Duchowa przyszłość muzyki chrześcijańskiej". Tematem obrad pierwszego "okrągłego stołu", prowadzonych przez dyrektora głównego A&R, Warner Brothers Records - Christian Division była "wymiana poglądów na temat poszukiwania artystów zaangażowanych." [26] Zastanawiacie się może, czy dyskutanci - a wśród nich główny menedżer Simple Records i dyrektorzy naczelni Sparrow Label Group, Gospel A&R i Warner Brothers Records - promowaliby teksty piosenek wyrażające niektóre z bardziej "obraźliwych" prawd zawartych w Biblii? Czy kiedykolwiek wzięliby pod uwagę Bożą wolę dla chrześcijańskiej muzyki i uwielbienia?
Prawdopodobnie nie. Ich główną troską jest rozpowszechnianie muzyki wśród wszystkich kultur na całym świecie. Od nas zależy, na ile poważnie potraktujemy ostrzeżenia z II Kor. 6:14-17, które mówi: "Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, I nieczystego się nie dotykajcie (...)".
"Jak myślicie, dlaczego muzyka jest stosowana na tak wielką skalę w filmach i w każdym programie telewizyjnym, od wiadomości do romantycznych scen miłosnych w serialach?" - pyta Chris Long w znakomitym artykule "Should Christian Music Rock?" (Czy muzyka chrześcijańska powinna być rockowa?). Dalej autor pisze:
"Muzyka sama potrafi wywierać ogromny wpływ na emocje ludzi, co z kolei bezpośrednio wpływa na ich zachowania. Muzyka może sięgać głęboko do ludzkiego serca (czyli do naszej wewnętrznej istoty, skrywającej najgłębsze pragnienia i skłonności) i wyciągnąć na powierzchnię uczucia lub nawet działania, o których nawet nie wiedzieliśmy, że tam są (...).
"Obserwowałem swoje własne dzieci od najmłodszych lat. Gdy uczyły się chodzić, nie miały pojęcia o tańcu i nikt nie uczył ich jeszcze o muzyce, lecz reagowały w konkretny sposób na rytmy rockowe (...) ich małe ciała zaczynały się poruszać w rytm tej muzyki w cielesny, światowy sposób. Gdyby człowiek dorosły zaczął czynić to samo, obserwatorzy jego zachowania najprawdopodobniej mieliby bardzo cielesne skojarzenia. Prawdziwa, melodyjna muzyka chrześcijańska nie prowadzi do takich reakcji." [27]
W artykule pt. "A New Song - Part 2" (Nowa pieśń - część 2) autor i były muzyk Paul Proctor podsumowuje znaczenie i cel chrześcijańskiego uwielbienia:
"Rozumiem to w ten sposób, że uwielbienie polega na stawaniu przed Panem świętego ludu, będącego Jego własnością w posłuszeństwie, pokorze, bojaźni, upamiętaniu i wierze z postawą wdzięczności, aby śpiewać Mu pieśni chwały, słuchać Jego Słowa, uwielbiać Jego imię i czcić Go całą naszą istotą za to, kim jest i co dla nas uczynił.
"Wbrew popularnym trendom, uwielbienia NIE JEST schodzeniem się dowolnej grupy osób po to, by się dobrze bawić w imieniu Jezusa i czuć się jak najlepiej pod wpływem hipnotycznej muzyki i psychoterapii."
Prawdopodobnie członkowie kościoła Saddleback nie określają muzyki granej w ich kościele mianem hipnotyzującej, lecz nie w tym problem. Chodzi tutaj głównie o naturę wiodącej siły w kościele. Nietrudno byłoby sporządzić listę biblijnych wyróżników wskazujących na to, dokąd zmierza dany kościół. Lecz czy prawidłowe cele uświęcają dowolne środki lub metody, które mogą pogwałcić standardy podane przez Boga w Jego Słowie?
Odpowiedź na to pytanie jest nieważna dla tych, którzy wyznają pragmatyzm - czyli uważają, że prawda jest względna, a cel uświęca środki. Przykro patrzeć na to, jak w większości środowisk związanych z Ruchem Wzrostu Kościoła (Church Growth Movement) podstawowym wyznacznikiem dobrych lub złych metod - albo tego, "co Bóg błogosławi" - wydaje się być wymierny sukces, a nie posłuszeństwo rzeczywistemu Słowu Bożemu. Podstawowe pytanie managerów brzmi: "Czy to działa?" A przecież powinniśmy pytać: "Co mówi na ten temat Biblia (a nie jej parafrazy, które nam pasują)?"
Odpowiedź na pytanie pierwsze brzmi: Tak, to działa. Lecz niewielu członków kościoła rozumie zazwyczaj ogólną teorię systemów, czyli filozofię i światopogląd leżący u podstaw transformacji na skalę ogólnoświatową. Większość entuzjastów takich metod nie zdaje sobie sprawy, jak skutecznie odsuwają one Ducha Świętego od procesów decyzyjnych w Kościele. Można jednak rozpoznać pewien proces sterowania umysłami na podstawie charakterystycznych wyróżników, takich jak ocena, bank danych, profesjonalny doradca, dialog i planowa czy nieustanna zmiana. Lynn Stuter, szanowany badacz i publicysta współpracujący z periodykiem "News With Views" czyni trafne podsumowanie:
"Filozofia systemów lub inaczej ogólna teoria systemów (...) mówi, że możemy stwarzać naszą przyszłość poprzez budowanie systemów i równoważenie ich ze wszystkimi innymi systemami w pewien holistyczny (całościowy) model koncepcyjny (znany również jako zmiana systemowa) przy zastosowaniu infrastruktury wspólnej dla wszystkich systemów. Naukowcy nazywają filozofię systemów sylogizmem - chodzi o to, jak spowodować następowanie systematycznych, planowych zmian. Filozofia ta posiada kapitalne znaczenie. Równoważenie następuje dzięki ANALIZIE DANYCH ZEBRANYCH od jednostek poddawanych zmianie - od firmy, od klasy czy od poszczególnych osób. To wyjaśnia, dlaczego we wszystkich systemach (służba zdrowia, szkolnictwo, sądownictwo, armia [i kościoły] buduje się banki danych sięgających w sferę prywatną obywateli.
"(...) Zaczynacie od rozwinięcia wizji tworzonej przez Was przyszłości (...). Wizja ta jest następnie definiowana jako dane wyjściowe. W przypadku reformy szkolnictwa, dane wyjściowe będą po prostu oznaczały konkretne wymogi w zakresie kompetencji uczniów [w ruchu "świadomym celu" będą związane z celem].
"W dokumencie "Szkoły XXI wieku" (który stanowi m.in. podstawę reformy szkolnictwa w stanie Waszyngton) jego zawartość jest określona jako znakomita w kontekście osiągnięcia zmiany jako celu w procesie nauczania (...).
"Miarą postępów jest ocena (...). Jeśli kilkoro dzieci zostanie ocenionych negatywnie, będą poddane procesowi dokształcania, by wyrównały poziom z resztą klasy. Ocenie są również poddawani nauczyciele. Ocena dostarcza DANYCH ZBIERANYCH w systemie (...)" [28]
Założenie, że Bóg kocha wszystkie metody przynoszące wzrost i wszelkie umiłowane przez nas sposoby dogadzania sobie, jest być może przyjemne. Tyle, że nie jest prawdziwe.
"Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze" [Iz. 55:8-9]
Następnie Bóg ukazuje nam przebłysk tego, co naprawdę lubi w zachowaniu swego ludu: "Lecz Ja patrzę na tego, który jest pokorny i przygnębiony na duchu i który z drżeniem odnosi się do mojego słowa" [Iz. 66:1-2]
"Czego od wieków nie słyszano, czego ucho nie słyszało i oko nie widziało oprócz ciebie, Boga działającego dla tego, który go oczekuje. Wychodzisz na spotkanie tych, którzy czynią sprawiedliwość i o twoich drogach pamiętają"
A gdzie się podziała bojaźń Boża?
Na długo przedtem, zanim Dawid napisał swoje wspaniałe psalmy czy król Salomon swoje Przypowieści, Job znał już tajemnicę mądrości i przyjaźni z Bogiem. Pośród strasznego bólu i cierpienia powiedział: "Oto bojaźń Pańska, ona jest mądrością, a unikanie złego rozumem" [Job 28:28]
"Bojażń Pańska jest początkiem mądrości" - wtórują mu mędrcy, którzy napisali Psalm 111:10 i Przypowieści 9:10.
Setki lat wcześniej buntowniczy i przesądny lud Boży myślał, że będzie mógł podążać za swymi cielesnymi skłonnościami, uczestniczyć w bałwochwalczych rytuałach ościennych narodów i poświęcać własne dzieci, by osiągać osobiste korzyści - a wszystko to bez utraty Bożego upodobania i ochrony. Nawet kapłanom się wydawało, że nadal podążają Jego drogami. Mylili się jednak. Nasz święty Bóg, który jest ten sam "wczoraj, dzisiaj i na wieki" ostrzegał głupi i przesądny naród:
"Was [którzy opuściliście Pana] przeznaczam pod miecz i wszyscy schylcie karki na rzeź, bo gdy wołałem, nie odpowiadaliście, gdy mówiłem, nie słuchaliście, czyniliście to, co złe w moich oczach, i wybieraliście to, co mi się nie podobało. [Iz. 65:12]
Pastor Warren niewiele ma do powiedzenia na temat bojaźni Bożej - błogosławionego owocu głębokiej świadomości, że Bóg jest naszym Sędzią i Mścicielem tak samo, jak Ojcem i Miłością. Boży gniew nie pasuje do dzisiejszego pozytywnego, pełnego afirmacji człowieka i "przyjaznego użytkownikowi" środowiska kościelnego.
Wiele współczesnych przekładów Biblii [uwaga dotyczy głównie przekładów amerykańskich - przyp. tłum.] pokazuje, jak dzisiejsi przywódcy chrześcijańscy unikają słowa "bojaźń" w odniesieniu do Boga. Choć oczywiście musimy czcić (poprzez Jego Ducha) naszego Świętego i Wszechmocnego Boga, wprowadzono to bardziej "pozytywne" określenie po to, by usunąć jakiekolwiek niepokojące skojarzenie naszego kochającego Ojca z Jego zazdrością i z faktem, że jest On bezkompromisowym Sędzią, który nie wykazuje zbytniej tolerancji wobec naszego letniego "posłuszeństwa" i "uwielbienia", poprzez które tak naprawdę dogadzamy sobie samym.
KJV: "Tajemnice Pana znają ci, którzy się go boją, On też obwieszcza im przymierze swoje" [Ps. 25:14]
NKJV: "Tajemnice Pana znają ci, którzy się go boją, On też pokaże im przymierze swoje"
NIV: "Pan powierza swoje tajemnice tym, którzy się Go boją, On obwieszcza im swoje przymierze"
Living Bible: "Przyjaźń z Bogiem jest zarezerwowana dla tych, którzy Go szanują"
KJV: "Pan ma upodobanie w takich, którzy się go boją, którzy ufają łasce jego" [Ps. 147:11]
NKJV: "Pan ma upodobanie w tych, którzy się go boją, którzy ufają łasce jego"
NIV: "Panu podobają się ci, którzy się Go boją; którzy pokładają nadzieję w Jego niezłomniej miłości"
Today's English Version: "On ma upodobanie w tych, którzy Go szanują; którzy ufają Jego stałej miłości"
Innymi słowy, określenie "bojaźń" nie pasuje do współczesnych marketingowych prób "sprzedania" Boga postmodernistycznym masom. W mniejszym stopniu lecz podobnie jest w przypadku określeń "sprawiedliwy" i "miłosierny". Obydwa przypominają nam o naszej grzeszności i niegodności. Niosą z sobą niekomfortową sugestię, że Bóg rzeczywiście jest "bardziej święty niż wy" - co jest nieprzyjemnie szczególnie dla tych, którzy wolą wierzyć, że Bóg jest taki jak oni i myśli tak jak oni.
Pastor Warren przedstawia nam Boga, który bardziej "da się lubić" - uśmiechniętego Ojca, przypominającego bardziej współczesnego rodzica pozwalającego dzieciom na wszystko, niż sprawiedliwego i miłosiernego Boga Biblii. Bez względu na to, czy jesteś członkiem Bożej rodziny czy nie, Warren przedstawia mylące półprawdy, zapewniające że:
"W momencie, gdy pojawiłeś się na tym świecie, Bóg był niewidzialnym świadkiem twoich narodzin i uśmiechał się z radości (...) twoje przyjście na świat sprawiło Mu wielką przyjemność" [1, str. 63]
"Jesteś Bożym dzieckiem i sprawiasz Mu większą przyjemność niż wszystko, cokolwiek zostało stworzone. Biblia mówi: "W swojej miłości Bóg postanowił, że przez Jezusa Chrystusa uczyni nas swoimi dziećmi, a jest to Jego celem i wielką radością" [1, str. 63]
"Tak naprawdę, Boga cieszy przyglądanie się każdemu szczegółowi naszego życia, zarówno pracy, rozrywkom, odpoczynkowi, jak i nawet jedzeniu" [1, str. 74]
Czy macie już wystarczająco dobre samopoczucie? Czy czujecie się już wystarczająco wygodnie w obliczu waszego świętego Boga?
Być może czujemy się zbyt wygodnie. Być może naszego Boga wcale nie cieszy przyglądanie się "każdemu szczegółowi" naszego życia. Wprawdzie Jego Słowo zapewnia, że On cieszy się nami, gdy Mu ufamy i podążamy za Nim, to jednak czytamy tam również, że On z przykrością patrzy na nasze głupie decyzje. A jeśli rzeczywiście zostaliśmy "zrodzeni z Ducha", jest nam równie przykro jak Jemu za każdym razem, gdy okazujemy posłuszeństwo własnym pożądliwościom zamiast Jemu! Wtedy pokutujemy - czyli zawracamy ze złej drogi i biegniemy z powrotem w Jego ramiona!
Tak, On na nas czeka. Tak, nasz cierpliwy i miłosierny Bóg przez cały czas kocha nas głęboko miłością wieczną. Tak, w Chrystusie wszystkie nasze grzechy zostały przybite do krzyża. Lecz to wszystko nie umniejsza naszego wrodzonego buntu, gdy ten się przejawia w naszym życiu. Zamiast nam "słodzić" Bóg mówi: "Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie" [Flp. 2:12-13].
Nowy Testament przedstawia kilka smutnych przykładów tej strony Bożego charakteru, o której często pragniemy zapomnieć. Weźmy historię Ananiasza i Safiry. Obydwoje należeli do wspólnoty Wczesnego Kościoła, której członkowie dzielili się ze sobą nawzajem tym, co posiadali. Prawdopodobnie pamiętacie tę historię:
"A pewien mąż, imieniem Ananiasz, ze swoją żoną Safirą, sprzedał posiadłość i za wiedzą żony zachował dla siebie część pieniędzy, a resztę przyniósł i złożył u stóp apostołów. I rzekł Piotr: Ananiaszu, czym to omotał szatan serce twoje, że okłamałeś Ducha Świętego i zachowałeś dla siebie część pieniędzy za rolę? Czyż póki ją miałeś, nie była twoją, a gdy została sprzedana, czy nie mogłeś rozporządzać pieniędzmi do woli? Cóż cię skłoniło do tego, żeś tę rzecz dopuścił do serca swego? Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu. Ananiasz zaś, słysząc te słowa, upadł i wyzionął ducha. I wielki strach ogarnął wszystkich, którzy to słyszeli.
"A po upływie około trzech godzin nadeszła i żona jego, nie wiedząc, co się stało. I odezwał się do niej Piotr: Powiedz mi, czy za taką cenę sprzedaliście rolę? Ona zaś rzekła: Tak jest, za taką. A Piotr do niej: Dlaczego zmówiliście się, by kusić Ducha Pańskiego? Oto nogi tych, którzy pogrzebali męża twego, są u drzwi i ciebie wyniosą. I upadła zaraz u nóg jego, i wyzionęła ducha. A gdy młodzieńcy weszli, znaleźli ją martwą, wynieśli i pogrzebali obok jej męża. I wielki strach ogarnął cały zbór i wszystkich, którzy to słyszeli.
"A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym, z postronnych jednak nikt nie ośmielał się do nich przyłączać; ale lud miał ich w wielkim poważaniu. Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet (...)" [Dz. Ap. 5:1-14].
Bóg nie wahał się osądzić grzech, który my moglibyśmy łatwo przeoczyć. Ostatecznie Ananiasz bardzo hojnie wsparł swój zbór finansowo, prawda?
Lecz Boży standard świętości wśród Jego ludu jest o wiele wyższy niż ten, do którego przywykliśmy w naszych kościołach. On pragnie, by Ciało Chrystusowe było oczyszczone, a Jego Oblubienica święta - obmyta w Jego wylanej krwi. Nabożeństwa "przyjazne użytkownikom" wprowadzające świat do Jego świętych miejsc stanowią wypaczenie Jego objawionych celów. Podobnie jak oparta na kompromisie wspólnota pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi, pomiędzy Jego czystością a profanacją ze strony świata.
We Wczesnym Kościele Boży sąd (jak ten opisany powyżej) wywoływał "wielki strach". Otoczenie przejawiało dwa charakterystyczne rodzaje reakcji. Podczas, gdy "lud miał ich w wielkim poważaniu", do Kościoła przyłączali się jedynie ci, których Bóg sam pociągał osobiście do siebie. "Nikt z postronnych nie ośmielał się do nich przyłączać". To nie brzmi podobnie do dzisiejszych strategii marketingowych, prawda?
Problem nie polega na tym, że pastor Warren odłożył na bok "bojaźń Bożą". Najprawdopodobniej nie byłby w stanie zamieścić wszystkich wskazówek Bożych w jednej książce. Chodzi o brak równowagi. Podkreślając Boże upodobanie w "każdym szczególe naszego życia" niemal w całym tekście książki i rzadko wspominając o Bożym gniewie, świętym standardzie czy sądzie, Warren praktycznie zaprzeczył istnieniu mniej komfortowych dla nas cech Bożej natury. [29]
Boża miłość jest bezwarunkowa, lecz Jego obietnice nie. Większość z nich jest związana - często w tym samym fragmencie, w którym się pojawiają - ze wskazówkami i warunkami ich wypełnienia. Lecz te warunki i ostrzeżenia zostały w większości odłożone na bok. Książka Warrena przedstawia wiele obietnic Bożych dla tych, którzy idą za Bogiem dzięki Jego łasce i Duchowi. Niestety, autor przedstawia te obietnice w taki sposób, jakby były uniwersalnymi i bezwarunkowymi zapewnieniami dla każdego, kto tę książkę czyta. Nie widać tutaj potrzeby żałowania swoich grzechów, drżenia przed jego Słowem ani upamiętania z naszego przywiązania do przemijających rozkoszy - każdy jest w porządku w oczach Tego, który "gorąco" kocha nas wszystkich takich, jacy jesteśmy.
Lecz Bóg wzywa nas, byśmy chodzili Jego drogami, a nie własnymi - i żebyśmy zapierali się siebie, uśmiercając naszą cielesność. W naszych słabościach Bóg objawi swoją moc! Nasz cel musi być Jego celem: byśmy byli święci jak On jest święty. Pastor Warren wyznaje tę prawdę, lecz poprzez zmiękczanie Bożego objawienia o Nim i o Jego drogach, wypacza nasze rozumienie świętości. Trywializując autorytet Słowa Bożego, wykrzywia nasze postrzeganie Bożych standardów, według których powinniśmy żyć w Nim. Wreszcie, gdy cytuje (w różnych formach) Boże obietnice ignorując jednocześnie Jego ostrzeżenia, buduje powierzchowne przekonania, a nie prawdziwą wiarę związaną z posłuszeństwem Bogu. Wielu czytelników nie wiedziałoby nawet, jakim wskazówkom mają być posłuszni!
Nie znajdą odpowiedzi w części poświęconej dyskusji, która znajduje się na końcu książki. Pytania i tam zadane są ułożone w taki sposób, by pasowały do współczesnego procesu osiągania kompromisu (consensusu). Proces ten, którego celem jest dostosowanie jednostki do poglądów grupy, zawiera między innymi następujące wytyczne:
- Nie wolno nikogo urażać poprzez bezkompromisową obronę prawdy lub odwoływanie się do faktów.
- Nie wolno stosować takich określeń jak "wiem" lub "wierzę". Należy mówić "myślę, że..." albo "czuję, że..." - w ten sposób okazujemy gotowość do kompromisu i elastyczność naszych poglądów, by dopasować się do consensusu (kompromisu) osiąganego przez grupę. (Zob. Twisting Truth by Group Consensus)
- Należy okazywać szacunek i uznanie dla wszystkich poglądów, nawet jeśli są one jawnie sprzeczne a Biblią
Większość pytań [zadawanych podczas zajęć grupy] pasuje do tego wzorca. Subiektywne i otwarte stawianie problemów skłania do wypowiadania opinii opartych na własnych odczuciach, a nie prawd opartych na Biblii. Niektóre z tych pytań są sformułowane w taki sposób, że same naprowadzają na odpowiedzi bardziej zgodne z ideałami wspólnotowymi Druckera [communitarian ideals] niż z prawdą.
Zgodnie z zadaną formą, pierwsze dwa pytania zaczynają się od słów "Co według ciebie...". Żadne nie kieruje do Biblii jako punktu odniesienia. Żadne nie zachęca czytelnika do szukania odpowiedzi w Słowie Bożym.
Naturalnym wynikiem tego wygodnego dialogu opartego na relacjach międzyludzkich jest synteza różnych poglądów przedstawionych przez członków grupy. Na końcu wszyscy mają dobre samopoczucie, mają dobre odczucia w stosunku do siebie nawzajem i Boga - bez względu na to, w jaki sposób jest On przedstawiony. Żadnych kosztów, żadnego oddzielenia, żadnej urazy! Postmodernistyczne chrześcijaństwo świetnie pasuje do systemu, dokonującego permanentnej zmiany świata. (Ten proces będzie omawiany bardziej szczegółowo w Części 2 tego artykułu).
Pamiętajcie, że Jego drogi nie są naszymi drogami! On jest suwerennym Królem Wszechświata! Aby Go poznać i podążać za Nim, powinniśmy napełniać umysły Jego Słowem, a nie popularnymi interpretacjami lub metodami grupowej afirmacji prowadzącymi do poprawy samopoczucia. Nasz mądry i cudowny Pan mówi:
"Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie. (...) Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy. Kto mnie nie miłuje, ten słów moich nie przestrzega" [Jan 14:21-24]
Ciąg dalszy w części 2
********************************************
* Postmodernizm: Nazwa postmodernizmu odnosi się głównie do zjawisk, które wystąpiły w rozwoju kultury i myśli filozoficznej po modernizmie europejskim na przełomie XIX i XX wieku, które są nawiązaniem do niego oraz kontynuacją ujawniająca nowy kryzys u schyłku XX wieku. Jeśli modernizm wyrażał w niektórych swoich aspektach optymizm z powodu wzrostu technologicznego, czy porządku w odrębnej jednolitej całości, to postmodernizm kwestionuje tak pojmowaną jedność, prawo, ład, jak również sens, reguły i zasady powszechne. Jest to kierunek charakterystyczny głównie dla krajów zachodnich, odznaczających się wysokim standardem życiowym, nieśmiało jeszcze zaznaczający się w krajach postkomunistycznych, nieznany zupełnie w krajach zacofanych i biednych.
Jego zwolennicy głoszą schyłek i rozpad istniejących dotąd tradycji. Pod hasłem dekonstrukcji promują odrzucenie wszelkich struktur i schematów, proponując jednocześnie radykalny pluralizm. To znaczy, że chcą udowodnić, iż w tej dziedzinie rzeczywistości istnieje wiele niezależnych od siebie podstawowych czynników czy zasad. W przypadku postmodernizmu, pluralizm odnosi się do form wiedzy, sposobów myślenia i życia jak również wzorców postępowania.
Biorąc pod uwagę demokrację i tolerancję, negują istnienie obiektywnej prawdy o rzeczywistości, uważając ją za środek przymusu. Natomiast, aby zachować tolerancję, należy porzucić tradycyjne kryteria oceny. Należy zatem usunąć poczucie filozoficznej pewności, które wynikało z założenia, że rzeczywistość ma jakąś istotę czy obiektywną prawdę narzucaną społeczeństwu. Cały program postmodernizmu sprowadza się do tego, aby wyzwolić społeczeństwo i obalić filozofię w jej dotychczasowej formie. Już sam termin postmodernizmu wskazuje na jednoczesną kontynuację i zerwanie złożonych relacji między obecną a poprzednią formą społeczną.
W filozofii, postmodernizm sięga do tradycji takich osób jak H. Bergson czy F. Nietzsche, natomiast jego typowi przedstawiciele to przede wszystkim : Jean-Francois Lyotard, Richard Rorty czy Jacques Derrida. Wszyscy oni twierdzą, iż uprawiana przez wieki filozofia, próbująca wyjaśnić rzeczywistość, nie sprawdziła się, dlatego też wskazują na jej nowe zadania, w których się dopełniają i uzupełniają.
Źródło:
http://prace.sciaga.pl/13175.html
Tłumaczenie: Zespół
Przekładu dokonano za osobistą zgodą autorów.
Oryginał artykułu znajduje się pod adresem:
http://www.crossroad.to/articles2/2003/1-purpose.htm
Przypisy:
1. Rick Warren, Życie świadome celu (wyd. Koinonia, Ustroń 2004)
2. Dennis Costella, Magazyn "FOUNDATION", kwiecień-maj 1998. http://www.fundamentalbiblechurch.org/Foundation/fbcsdlbk.htm. Bardzo podobne przesłanie można znaleźć w artykule Ricka Warrena pt. Selecting Worship Music (29 lipca 2002).
3. Rick Warren, Kościół świadomy celu (tłum. własne)
4. http://www.pastors.com/aboutus/
5. Ken Witty, Peter Drucker's Search for Community, Business Week Online, 24 grudnia, 2002.
6. http://www.christian-ministry.com/aboutus_who.htm
7. http://www.christian-ministry.com/clients.htm
8. http://www.christian-ministry.com/services_promo.htm
9. Warren o muzyce w kościele: http://www.sunlandneighborhoodchurch.com
10. "A Biblical Worldwiev Has a Radical Effect on a Person's Life, 1 grudnia 2003. Jak już mówiliśmy, pan Barna staje się coraz bardzie sceptyczny w sprawie Ruchu Wzrostu Kościoła [Church Growth Movement], który niegdyś popierał (patrz Re-inventing the Church. Coraz bardziej widać, dlaczego. Jego własne statystyki pokazują tragiczne konsekwencje "taniej łaski" i modlitw o zbawienie pozbawionych biblijnych podstaw. 11. Gene Edward Veigh, "Unbelieving 'born-agains'", World on the Web, 6 grudnia 2003, http://www.worldmag.com/world/issue/12-06-03/cultural_4.asp
12. Peter Drucker on the Church and Denominations - ten plik pdf znajduje się na stronie "Sieci przywódców" [chrześcijańskich].
13. Dr Robert Klenck, "The 21- st Century Church"
14. Boże prawo moralne nie może nas ani zbawić, ani dać nam siły do jego przestrzegania. Wyznacza jednak pewien standard dobra i zła, pomagając nam zrozumieć Bożą świętość, sprawiedliwość, miłosierdzie i łaskę.
15. Wielu powtarza ten pogląd: "Grzech jest normalnym elementem życia, a ja nie jestem gorszy od innych - a może nawet trochę lepszy. Poza tym, Bóg kocha mnie takiego, jakim jestem". Wprawdzie to stwierdzenie jest częściowo prawdziwe, lecz jest również mylące. Istotą Bożego charakteru jest nie tylko miłość. Jest nią również niezłomna sprawiedliwość i doskonała sprawiedliwość. Bez zrównoważonej informacji o Bogu nie możemy ani Go poznać, ani za Nim podążać.
16. "Niczego nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i niczego z tego nie ujmiecie, przestrzegając przykazań Pana, waszego Boga, które ja wam nakazuję" [V Mojż. 4:1-2]. Zob. Również V Mojż. 12:32; Przyp. Sal. 30:5-6 i Obj. 22:18-19.
17. "Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać" [I Kor. 2:14].
18. Zob. "Church Management and Global Missions". Jesienią 2003 pastor Warren przedstawił w Saddleback Church "P.E.A.C.E. Plan - "strategię polegającą na tym, żeby utworzyć małe grupy w każdym kościele, a potem tysiące małych grup w tysiącach kościołów zaangażują się w rozwiązywanie najpoważniejszych problemów świata: zagubienie duchowe, brak przywódców będących mężami Bożymi, ubóstwo, zarazy i brak wykształcenia". "Wierzymy, że jest to część wielkiego Duchowego Przebudzenia, Ruchu Światowego, Nowej Reformacji" - napisał pastor Warren. Plan P.E.A.C.E. odpowie na pięć powyższych gigantycznych problemów świata poprzez zakładanie nowych kościołów (...) kształcenie przywódców (...) pomoc biednym (...) dbałość o chorych (...) i kształcenie nowego pokolenia (...) "Podstawą jest całkowita zmiana strategii misyjnej w XXI wieku. Jak wspomniałem wcześniej, będzie to Nowa Reformacja. Pierwsza Reformacja przywróciła Kościołowi pierwotne przesłanie. To była reformacja doktryny - czyli tego, co Kościół WIERZY. Druga Reformacja przywróci Kościołowi misję pierwotnego Kościoła. To będzie reformacja celu - tego, co Kościół CZYNI w świecie".
Bóg wzywa nas, byśmy dzielili się Jego miłością i dobrami z biednymi i potrzebującymi. Lecz jeśli plan PEACE wprowadzany przez pastora Warrena oznacza kształcenie liderów w taki sposób, by ufali światowym strategiom marketingu i zarządzania i postępowali według ich wytycznych (zob. Część 1 i 3), to oznacza, że służy to ludzkim celom na skalę globalną, a nie uwielbieniu Boga. Zob. "Reinventing the world"
19. Współczesny nacisk na "pasję" i ekscytację może wprowadzać w błąd. W przekładzie KJV określenie "pasja" oznacza cierpienie naszego Pana na krzyżu. Jednakże inne przekłady standardowe zrównują pasję z "pożądliwością" lub "nieopanowaniem".
20. Selecting Worship Music by Rick Warren. Skoro Biblia nie mówi o bębnach, to znaczy, że ani ich nie zaleca, ani nie zabrania ich używania. Jednakże inne Pisma pomagają nam zrozumieć Boży pogląd na stosowanie ostrych, monotonnych rytmów. Obok licznych starotestamentowych ostrzeżeń przed naśladowaniem rytuałów i praktyk pogańskich, często animistycznych narodów sąsiednich (które prawdopodobnie stosowały różne częstotliwości rytmów do wprowadzania się w stany transowe), Rzym. 14:15 mówi "Jeżeli zaś z powodu pokarmu trapi się twój brat, to już nie postępujesz zgodnie z miłością". Pastor Warren sam przyznaje, że wprowadzenie muzyki rockowej odbyło się wbrew zdaniu wielu chrześcijan w jego kościele i było dla nich przykrością. W celu przyciągnięcia młodzieży Warren zastosował popularne narzędzie, powodując cierpienie i odejście wielu osób z własnego zboru. Taka decyzja sama w sobie wydaje się być pogwałceniem Bożego prawa miłości - prawa podkreślanego wielokrotnie przez pastora Warrena w kontekście małych grup i budowania wspólnoty na drodze kompromisu. 21. I Kron. 15:16-24; 16:4-6; 25:1-6. R. Laird Harris, Gleason L. Archer, Jr., Bruce K. Waltke, Theological Wordbook of the Old Testament (Chicago: The Moody Bible Institute, 1981), 978-979.
22. http://wordmusic.com/about/
23.http://www.emigroup.com/news/pr121.html
24.http://www.emigroup.com/publishing/i-.html
25. Social Responsibility w dokumencie http://www.emigroup.com/enviro/srpolicy.pdf
26.INDUSTRY and ASSOCIATES 5-10 kwietnia 2003
27.Artykuł Chrisa Longa: http://www.crossroad.to/Quotes/music.htm
28.Lynn Stuter, "Who Controls at the Local Level?" http://www.learn-usa.com/er018.htm
29.Pastor Warren wspomina o Bożym gniewie na stronie 232, lecz bez wcześniejszego wyjaśnienia terminu "grzesznik". Zamiast tego, odniesienie do "gniewu" zostało umieszczone w kontekście relacji "służby" i "pomagania innym" - biblijnego przykazania, które teraz jest dopasowywane do globalnej koncepcji służby wspólnocie. Ten rodzaj zorganizowanej "służby" koncentruje się na odczuwanych potrzebach i często wyklucza duchową potrzebę poznawania biblijnej prawdy. Zajmiemy się tym dokładniej w Części 2.
Przypis: "Nadzieja jest tak istotna w waszym życiu jak powietrze i woda. Trzeba mieć nadzieję, by przetrwać. Dr Bernie Siegel odkrył, że jest w stanie przewidzieć, u którego z jego pacjentów chorych na raka wystąpi remisja choroby. Podstawą do tego było zadanie pytania: "Czy chcesz dożyć stu lat?". Ludzie posiadający głębokie poczucie sensu życia odpowiadali "tak" i byli tymi, których szanse przeżycia były największe. Nadzieję czerpiemy z faktu, że mamy jasno wyznaczony cel" - Rick Warren [1, str. 31]. Ta ilustracja sugeruje, że nadzieja świecka lub czerpana z filozofii New Age służy temu samemu celowi co nadzieja dana przez Ducha, którą mamy w Jezusie Chrystusie. Nie istnieje żadna prawdziwa nadzieja ani jedność, która nie jest oparta na niezmiennej prawdzie Słowa Bożego!
Przypis: Niektórzy tłumaczą hebrajskie słowo jeser raczej jako wyobrażenie lub cel niż jako umysł, lecz sam wyraz jest mniej istotny od dwóch warunków, które powinniśmy spełniać: kierować nasze umysły (lub myśli) nieustannie ku Bogu i ufać Mu. W ten sposób wyrabiamy w sobie nawyk stałej modlitwy i społeczności z Nim: "Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie" [Flp. 4:6-7]