Mike Bickle i Międzynarodowy Dom Modlitwy (IHOP)
Ruch Późnego Deszczu odrodzony
Na początku tego roku Międzynarodowy Dom Modlitwy (IHOP) przeprowadził konferencję w Kansas City pod nazwą "Pasja dla Jezusa", która była silnie propagowana wśród młodych ludzi. Celem konferencji było "pielęgnowanie intymnej relacji z Jezusem". W trakcie drugiej sesji podczas konferencji przewodniczący i dyrektor IHOP-u Mike Bickle głosił przesłanie na podstawie alegorycznej interpretacji przypowieści z 25 rozdziału Ew. Mateusza, w którym wyjaśnił swoją teologię dotyczącą czasów ostatecznych oraz "objawienia Paradygmatu Oblubieńczego". Bickle twierdzi, że Jezus nie może powrócić dopóki coś nie zmieni się drastycznie w Kościele: "On nie przyjdzie lada dzień. On nie przyjdzie, dopóki Boży ludzie na całym świecie nie będą wołać we wstawiennictwie o charakterze oblubieńczym pod namaszczeniem Ducha". [1] Jeśli nie rozumiecie, co miał na myśli, to prawdopodobnie dlatego, że czytaliście Biblię w sposób dosłowny i nigdy nie znaleźliście czegokolwiek na temat szczególnego namaszczenia, które objawia "oblubieńczy charakter". W rzeczywistości większość terminologii Bickle'a jest dziwna i brzmi obco dla większości chrześcijan.
W tym artykule pokażę, że ruch Bickle'a jest oparty na alegorycznym odczytaniu Pisma, głębokiej religijności (pietyzmie) oraz mistycyzmie reprezentującym lekko zmodyfikowaną wersję heretyckiego ruchu Późnego Deszczu z lat 40 XX wieku. Bickle twierdzi, że zaczął swoją służbę dzięki słyszalnemu głosowi Boga, który w 1983 roku powiedział mu, by rozpoczął 24-godzinną modlitwę w duchu przybytku Dawida. Ponadto twierdzi, że otrzymał znak, który zdaje się to potwierdzać i że on sam nawet nie wiedział czym była modlitwa w duchu przybytku Dawida, pomimo iż Bóg kazał mu ją rozpocząć. Okazuje się, że były to "modlitwy ze śpiewem proroczym" [2]. Gdy odkryto, czym one były, narodził się IHOP.
Scenariusz czasów ostatecznych według ruchu Późnego Deszczu
Na stronie IHOP-u znajduje się cała seria zarówno potwierdzeń jak i zaprzeczeń, które zdają się dystansować od zdyskredytowanego ruchu Późnego Deszczu. (Idee tego ruchu są omówione szczegółowo w artykule "Ruch Późnego Deszczu" [3] - przyp. red.). Na przykład, zaprzeczają oni wiarygodności nauk o Armii Joela [4], które to są jednymi z kluczowych nauk ruchu Późnego Deszczu, mówiącymi, że Kościół czasów ostatecznych powstanie z wielką mocą i pokona wrogów Bożych podczas Wielkiego Ucisku. Nauczali także o tym, że Chrystus nie przyjdzie do "pokonanego" Kościoła, za jaki uznawali Kościół, który istniał w ich czasach.
Tak jak udokumentowałem, kluczowi liderzy Nowej Reformacji Apostolskiej przejęli tę koncepcję i nauczają podobnie. To nauczanie jest tak ekscentryczne, że trudno uwierzyć w to, iż osoby głoszące je dzisiaj nie są pod wpływem jego oryginalnych autorów. Widać to szczególnie, jeśli przyjrzymy się niegdysiejszym powiązaniom Bickle'a z prorokami takimi jak Paul Cain z czasów ruchu Późnego Deszczu. Dlatego wnioskuję, że Późny Deszcz faktycznie miał wpływ na Bickle'a i IHOP, pomimo ich zaprzeczeń. Bickle twierdzi, że Kościół nie tylko przejdzie przez Wielki Ucisk, ale także go spowoduje:
"Nie jesteśmy nieobecni w Wielkim Ucisku, słuchajcie uważnie, Kościół powoduje Wielki ucisk. Chcę przez to powiedzieć, że to Kościół, to modlący się Kościół pod przywództwem Jezusa spuści sąd w czasie Wielkiego Ucisku, tak jak Mojżesz wyciągnął laskę, modlił się i spuścił sąd na faraona. Kościół w ucisku jest w tej samej pozycji, w jakiej był Mojżesz przed faraonem, ale to nie będzie faraon i Egipt, to będzie wielki faraon czasów ostatecznych zwany Antychrystem, a Objawienie Jana jest księgą o sądzie Bożym nad Antychrystem spuszczonym przez modlący się Kościół."
Według eschatologii Bickle'a, dla Kościoła kluczem do pokonania Antychrysta jest szczególny rodzaj modlitwy. W wersji ruchu Późnego Deszczu wystarczyła obecność grupy proroków i apostołów. W obu wersjach elitarny Kościół czasów ostatecznych pokonuje Bożych wrogów, a Jezus "pozostaje w niebie", aż się ten fakt dokona. Earl Paulk nawet napisał książkę pod tym tytułem w latach 80. [5]
Bickle tak opisuje swoją doktrynę, w której chrześcijanie muszą przyjąć określoną wersję modlitwy, zanim Chrystus będzie mógł powrócić:
"Właśnie teraz ruch modlitewny rośnie szybko... bardzo szybko! Ale kiedy mówię, że rozwija się szybko, zamiast jednego procenta Ciała Chrystusa, który trzyma się tego, jest to może dziesięć procent. To około 10 razy więcej niż w poprzednim pokoleniu, ale kochani, mimo że jak ruch modlitewny się rozwija i ludzie trzymają się go, wciąż 90% Ciała Chrystusa nie myśli nawet o tym. Jezus nie przyjdzie dopóki Ciało Chrystusa na całym świecie nie będzie wołało: 'Przyjdź Panie Jezu, przyjdź Panie Jezu, przyjdź Panie Jezu' i nie będą tylko mówić: 'Przyjdź i wybacz mi'. Będą wołać w pełnym zrozumieniu tego, kim są jako Umiłowana przez Jezusa w oblubieńczej tożsamości."
Zauważcie tu elitaryzm. Bickle tutaj oczywiście odnosi się do ludzi, którzy przyjęli jego ruch i tym samym porzucili bezużyteczną praktykę modlenia się w sposób, w jaki naucza Biblia, w odniesieniu do Boga przeprowadzającego swoje plany dla świata. Fragment potwierdzający tą ideę brzmi następująco:
"A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota." [Obj. 22:17]
Po pierwsze, nie jest jasne, czy Duch i oblubienica proszą Chrystusa, aby przyszedł, czy Duch i oblubienica zapraszają wszystkich, aby przyszli do Chrystusa, żeby odnaleźć zbawienie (jak wskazuje na to ostatnia część fragmentu). Uważam, że cały wers jest zaproszeniem do zbawienia, a nie wołaniem do Chrystusa, aby powrócił. [6] Po drugie, w żadnym przypadku fragment ten nie odnosi się jedynie do elitarnej grupy z czasów ostatecznych, która posiada jakiś szczególny paradygmat objawienia oblubieńczego. Kościół modlił się o przyjście Chrystusa od kiedy tylko przekazał On nam modlitwę Pańską. Za każdym razem, gdy bierzemy udział w wieczerzy Pańskiej i w ten sposób "głosimy śmierć Pańską, aż przyjdzie", symbolicznie wyrażamy naszą tęsknotę za społecznością przy stole podczas weselnej uczty Baranka. Obraźliwa jest sugestia, że chrześcijanie w ciągu wieków praktykowali nieodpowiednią modlitwę, ponieważ brak im było osobistego objawienia, które nie mogło być właściwie odczytane z Pisma.
Inny pogląd, który Bickle podkreśla w swoim przesłaniu mówi, że największe przebudzenie jeszcze jest przed nami i że zbiegnie się w czasie z Wielkim Uciskiem. Ma to sens z perspektywy ruchu Późnego Deszczu, ale gdzie jest to nauczane w Piśmie? Co dziwne, Bickle twierdzi, że Mat. 24 naucza na ten temat: "Jest tyle zasad w tej przypowieści [o 10 pannach]. Jest to przypowieść o czasach ostatecznych, mówię wam, że tak jest. To jest dla ludzi i objawia kryzys i wielkie przebudzenie w Mat. 24."
Chwileczkę. Mat. 24 naucza o wielkim przebudzeniu czasów ostatecznych? Gdzie? Raczej mówi o czymś przeciwnym: o wielkim odstępstwie czasów ostatecznych. Oto kilka wersetów:
"Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą. (...) Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą, i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego. I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu, a ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. (...) Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych." [Mat. 24, 5;9-12;24]
Ani jeden werset z Mat. 24 nie naucza o wielkim przebudzeniu, w którym chrześcijanie pokonają Bożych wrogów. Bickle też nie cytuje żadnego, ale twierdzi, że takie nauczanie jest tam obecne:
"Jesteśmy wciąż w Mat. 24, który mówi o czasach ostatecznych. Mat. 24, a następnie jest trzy przypowieści. Jezus przygotowuje Kościół przez te trzy przypowieści do chodzenia w zwycięstwie w godzinie największego przebudzenia w historii i w czasie największych trudności. Jest to nazwane Wielkim Uciskiem."
Biblia po prostu nie naucza o tym przebudzeniu. Biblia mówi, że będą ludzie, którzy uwierzą podczas ucisku, ale większość z nich stanie się męczennikami. [7] Pogląd na temat przebudzenia, jaki przedstawia Bickle pochodzi z nauk ruchu Późnego Deszczu, które wywodzą się z alegorycznego odczytania pewnych fragmentów Starego Testamentu mówiących o porach roku w kontekście rolnictwa w Izraelu. Bickle wielokrotnie nawiązuje do tego nieistniejącego przebudzenia i stawia je w centrum swojej alegoryzacji przypowieści o dziesięciu pannach.
Mamy tutaj odrodzony ruch Późnego Deszczu. [8] W swojej odrodzonej formie zawiera nauki antytrynitaryzmu, ruchu Objawionych Synów Bożych i jeszcze kilku innych fałszywych nauk, które spowodowały, że pierwotna wersja została poddana w wątpliwość. Ale charakterystyczne eschatologiczne doktryny Późnego Deszczu nadal funkcjonują i mają się dobrze. W obu ruchach Jezus nie może powrócić po Kościół, ponieważ Kościół jest ponoć "pokonany" albo "brak mu objawienia". W obu ruchach, to Kościół, a nie sam Bóg, pokonuje wrogów Bożych podczas ucisku. W obu ruchach wszyscy chrześcijanie są traktowani jako nieoświeceni i niedoskonali, za wyjątkiem tych elit, które są wtajemniczone w szczególne doświadczenia i objawienia. Oba ruchy przewidują oczekiwane przebudzenie czasów ostatecznych, które będzie większe niż cokolwiek do tej pory.
Alegoryczne odczytanie Pisma
Oblubieńczy paradygmat, tak istotny dla nauczania IHOP-u, jest oparty na alegorycznej interpretacji Pieśni nad Pieśniami, mówiącej o "intymności z Jezusem", która to jest porównana do zmysłowej relacji pomiędzy mężczyzną a kobietą. Lecz problematyczna praktyka alegoryzacji Słowa Bożego w celu odnalezienia ukrytego znaczenia powoduje wiele szkody także w innych dziedzinach, nie licząc tego "romantycznego" Jezusa promowanego przez nich.
Na przykład, rozważmy interpretację przypowieści o 10 pannach według Bickle'a. Po pierwsze, bez żadnych podstaw egzegetycznych twierdzi, że przypowieści z Mat. 24 i 25 są o "przywództwie w czasach ostatecznych". Bickle stwierdza: "Jezus mówi w szczególności do przywódców". W rzeczywistości przypowieść o 10 pannach jest ostrzeżeniem dla uczniów, aby byli wierni i czujni. Bickle dalej twierdzi, że dwie grupy panien z przypowieści to osoby, które mają intymną więź z Jezusem i osoby, które tę więź tracą:
"On nie zestawia tutaj ze sobą mądrych i złych, On mówi o mądrych i 'niezbyt mądrych', ale obie grupy odnoszą się do ludzi, którzy mówią 'tak' Panu. To są ludzie, którzy kochają dziś Pana, a ich miłość do Pana pozostaje niezmienna do końca, lecz tracą łączność z Panem [sic]; wielu ludzi, którzy kochają Jezusa traci relację z Nim na poziomie serca, mam na myśli poziom intymności. Nie mówię tu o ludziach, którzy tracą zbawienie, mówię o ludziach, którzy tracą intymną relację [z Jezusem] we wszystkim, co dzieje się w tym momencie historii."
Ale w którym miejscu przytaczany tekst biblijny mówi w swoim kontekście, że chodzi o poziomy "intymności"? (Pamiętajmy, że oblubieńczy paradygmat sugeruje to, co zmysłowe, natomiast Biblia nigdy nie używa słowa "intymność"). Ten dwupoziomowy schemat omówię w następnej części artykułu. Jednak tutaj Bickle nie podejmuje zbyt wielkich wysiłków, by skupić się na dosłownej egzegezie. Przypowieść sama w sobie naucza, że głupie panny były [w momencie przyjścia Oblubieńca] niezbawionymi osobami, a nie chrześcijanami na niższym poziomie:
"A gdy one odeszły kupować, nadszedł oblubieniec i te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i zamknięto drzwi. A później nadeszły i pozostałe panny, mówiąc: Panie! Panie! Otwórz nam. On zaś, odpowiadając, rzekł: Zaprawdę powiadam wam, nie znam was." [Mat. 25:10-12]
To poważna sprawa, gdy Jezus zamyka drzwi na przyjęcie weselne i mówi: "Nie znam was!". Ale Bickle twierdzi, że ci ludzie z przypowieści są chrześcijanami. W kontekście innych ostrzeżeń tego typu z Ewangelii Mateusza (tak jak te o ludziach, którzy mówią 'Panie, Panie' oraz o siewcy i ziarnach) jasnym jest, że Mateusz ostrzega, że niektórzy są fałszywymi uczniami, którzy w rzeczywistości nie znają Pana [nawet, jeśli kiedyś przyjęli Słowo, kiedyś Go znali, kiedyś byli Jego sługami, kiedyś mieli światło i kiedyś byli w orszaku weselnym oblubienicy - przyp. red].
Według Bicle'a lampy oznaczają służby: "Każda z nich miała lampę – każda miała działającą służbę. Są narodzone na nowo, są pannami i każda z nich ma działającą służbę". Bickle przyjmuje, że są narodzone na nowo z powodu fragmentu z 1 Listu do Koryntian, w którym wierzący są nazwani "dziewicami" [W II Kor. 11:2-4 Paweł pisze, że niepokoi się, aby "dziewica" (kościół w Koryncie) zaręczona przez niego z Chrystusem nie odwróciła się od Niego w wyniku zwiedzenia - przyp. red.]. Ale przypowieści nie działają w ten sposób. Gdy Jezus używał przypowieści, opowiadając historię korzystał z dosłownego języka ślubnych praktyk, aby wyjaśnić, co miał na myśli. Ta przypowieść zawiera dosłowny olej, lampki i panny, które mogłyby znaleźć się w sytuacji opisanej w tej przypowieści. Nie chodzi wcale o to, że każdy szczegół posiada znaczenie, które można odnaleźć poprzez porównanie, w jaki sposób słowa takie jak olej, lampki czy panny są użyte gdzie indziej. Jednak metoda alegoryczna we wszystkim stara się doszukać ukrytego znaczenia. Tak więc dla Bickle'a lampki oznaczają służby, a panny są w momencie przyjścia Oblubieńca prawdziwie odrodzonymi chrześcijanami.
W związku z tym, że w przypowieści wszystkie wyszły, aby przywitać oblubieńca, Bickle mówi, że te dziesięć panien "było zaangażowanych w podążanie za Mesjaszem jako Bogiem-Oblubieńcem". Mniejsza o to, że "objawienie Boga-Oblubieńca" jest własnym wymysłem Bickle'a opartym na alegoryzacji innych fragmentów. Lecz alegoryzacja jednego fragmentu w jego hermeneutyce pomaga popierać kolejne alegorie innych fragmentów: "Teraz jest ten jedyny czas w historii, tylko teraz w całej historii ludzkości, kiedy Boży ludzie na całym świecie zobaczą Jezusa jako Króla, Boga-Oblubieńca i stanie się to w czasach ostatecznych. W Obj. 22:17 jest napisane: 'A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź!'"
W tym cytacie Bickle ma rację. Duch i oblubienica faktycznie mówią: "Przyjdź!"; mówią tak już od czasu, gdy Jan napisał Objawienie, a zaproszenie było ważne poprzez całą historię Kościoła. Interpretacja Bickle'a nie ma sensu. Jednak, jeśli pójdziemy dalej jego tokiem myślenia, sugeruje on, że teraz mamy przywódców, posiadających objawienie Boga-Oblubieńca czasów ostatecznych, którzy wychodzą na spotkanie oblubieńca ze służbami (lampami).
Innym przykładem alegorycznego odczytania tej przypowieści według Bickle'a jest olej: "Olej to serce połączone z Duchem Świętym. Gdy pielęgnujemy nasze osobiste życie w Bogu, czy wiecie, że każdy z nas w tym pomieszczeniu rozwija sekretne życie z Bogiem?... W ten sposób Bóg jest w zasięgu twojego serca. Każdy z nas sic tworzy swoją osobistą historię w Bogu. To właśnie jest olej, połączenie z Duchem Świętym". Czy jest jakikolwiek dowód w tekście Mateusza na to, że olej oznacza "sekretne życie z Bogiem", które u jednych chrześcijan jest lepsze niż u innych? Oczywiście nie. W Ewangelii Mateusza jest pokazany kontrast pomiędzy tymi, którzy są czujni i w związku z tym gotowi na przyjście Pana oraz tymi, którzy nie są czujni: "Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie." [Mat. 25:13]. Ale znaczenie z Ewangelii Mateusza nie jest nawet wzięte pod uwagę w interpretacji Bickle'a.
Dlaczego tak jest? Prawdopodobnie dlatego, że nie pasuje to do jego eschatologicznego schematu Późnego Deszczu, ignoruje on kwestię potrzeby czujności, której podstawą jest świadomość, że nie wiemy, kiedy Pan powróci. Twierdzi, że Pan nie może powrócić, dopóki cały Kościół nie otrzyma objawienia Boga-Oblubieńca, nie pokona Bożych wrogów i nie zawoła do Jezusa, aby powrócił z nieba . Gdyby to wszystko faktycznie działo się w czasie powrotu Jezusa, wtedy oczywiście cały Kościół byłby w pozycji pięciu mądrych panien i właściwie wcale nie byłby zaskoczony momentem powrotu. Tak więc interpretacja Bickle'a nie tylko nie wynika z tekstu Mateusza, ale także nie ma sensu biorąc pod uwagę jego własny dziwaczny schemat eschatologiczny.
Alegoryczne podejście do hermeneutyki podważa fakt, iż znaczenie Pisma jest określane przez autorów natchnionych przez Ducha Świętego. Bystry alegorysta odnajduje swoje własne znaczenie. Zasadniczy problem polega na tym, że to czytelnik wymyślający alegorię określa znaczenie Biblii, a nie Bóg, który zainspirował Pismo. Biblia staje się wtedy punktem styczności, bazą dla kreatywnego procesu powstawania pojęć, które nie mają bezpośredniego związku z samym tekstem i stają się inspiracją dla nowych interpretacji.
Pietyzm czyli głębsza pobożność życia
We wcześniejszym artykule zamieszczonym w "Critical Issues Commentary" opisywałem różne typy pietyzmu, według których istnieją dwa rodzaje chrześcijan, a wśród nich pewne elity stanowiące preferowaną kategorię. [9] Podobnie jak w ruchu Późnego Deszczu, IHOP Bickle'a przenosi pobożność na całkowicie nowy poziom, na co wskazuje jego przesłanie na temat przypowieści o dziesięciu pannach. Promuje on pietyzm poprzez twierdzenie, że mądre panny to chrześcijanie posiadający lepszy sekretny związek z Bogiem, natomiast głupie panny to chrześcijanie posiadający gorszy lub słabszy związek z Bogiem. Pietyzm jest niebiblijny, a Bickle źle interpretuje przypowieść o pannach, starając się go tam znaleźć. Głupie panny nie były chrześcijanami nie tylko dlatego, że Jezus powiedział: "Nie znam was", ale ponieważ wcześniejsza przypowieść (o słudze) oraz późniejsza (o talentach) jasno przedstawiają jako niechrześcijan tych, którzy nie byli wierni. W pierwszym przypadku jest napisane: "Przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna. I usunie go, i wyznaczy mu los z obłudnikami; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." [Mat. 24:50-51]. Tematyka jest ta sama: pan przychodzący o nieoczekiwanym czasie. W przypowieści o talentach natomiast jest napisane następująco: "A nieużytecznego sługę wrzućcie w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." [Mat. 25:30]. Przypowieść o pannach nie mówi o dwu- (czy więcej) poziomowym podziale na typy chrześcijan według Bickle'a.
Bickle wyznaczył kryteria dzielące dobry rodzaj chrześcijan od gorszego. Jednym z takich kryteriów jest podział na "połączonych" i "niepołączonych". Bickle mówi: "On chce, abyśmy byli połączeni z Jego sercem, nie chodzi o to, żebyś czuł Boga przez cały dzień i każdego dnia, ale mówię ci, kiedy przytulam się do Pana w oblubieńczym paradygmacie i pozostaję z Nim połączony, moje serce jest zmiękczane". W takim razie, czy mam uwierzyć, że jeśli przyjdę do Boga na Jego warunkach, wierząc, że krew Jezusa obmyła mnie z moich grzechów, i jeśli "przybliżę się" do tronu łaski przez wiarę, to wciąż brakuje mi czegoś, co tylko pewni elitarni chrześcijanie jak Mike Bickle osiągnęli przez objawienie? Pietyzm brzmi dosyć duchowo, ale jest on zawsze rodzajem ataku na dokończone dzieło Chrystusa i fundamentów samej reformacji [tylko Pismo, tylko łaska, tylko Chrystus - przyp. red]. To, co Bóg uczynił w Chrystusie, aby wybaczyć grzechy i przybliżyć nas do siebie jest takie samo dla wszystkich prawdziwych chrześcijan: "Ale teraz wy, którzy niegdyś byliście dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową." [Efez. 2:13].
Posiadający elitarne poglądy przywódcy w IHOP-ie wciskają nam kit. Sami kupili kłamstwo, że przez wyobrażanie "pasji dla Jezusa" idąc torem zmysłowej intymności wstąpili do elitarnej klasy, która uczyni ich podobnymi do Mojżesza, przez co będą mogli ściągnąć plagi na świat. Nadęli się myślą, że Wielki Ucisk będzie etapem, w którym pokażą swoją godną naśladowania potęgę duchową i waleczność.
To staje się naprawdę przerażające, kiedy nakłaniają chrześcijan, aby wysyłali swoje nastoletnie dzieci do Kansas City, żeby osiągnęły tą samą "pasję". To się naprawdę dzieje, więc ostrzegam was. Ci młodzi ludzie są wprowadzani w przerobioną wersję elitarystycznej herezji ruchu Późnego Deszczu. Jeśli dzieci uwierzą Bickle'owi, wrócą do domu przekonane, że wiara ich rodziców jest niewystarczająca. Będą myślały w ten sposób, ponieważ doktryna Bickle'a jest atakiem na zasadę "tylko łaska, tylko wiara, tylko Chrystus, tylko Pismo" i odbieraniem chwały należnej jedynie Bogu. Będą uczone dodawać "objawienie Oblubieńca-Boga", które jest równoznaczne z traktowaniem Jezusa jako zmysłowego kochanka, by nie stać się jedną z głupich panien, którym Pan mówi, że ich nie zna. Głupimi pannami są zapewne wszyscy ci, którzy nie wierzą fałszywej nauce Bickle'a.
Oprócz "połączonych i niepołączonych" istnieje cała terminologia dotycząca tej wersji pobożności, która dzieli Ciało na tych, którzy coś mają i na tych, którzy nie mają tego czegoś. Są ci, którzy mają "intymność z Bogiem" i ci, którzy jej nie posiadają. Bickle mówi: "Być oblubienicą Chrystusa to posiadać uprzywilejowaną pozycję, bliską doświadczaniu serca Bożego". Dlatego ci uprzywilejowani, posiadający to szczególne objawienie są rzekomo bliżej serca Boga niż zwykli chrześcijanie. List do Hebrajczyków mówi o przybliżaniu się do Boga w wielu fragmentach, ale żaden z nich nie odnosi się do elitarnej grupy ze szczególnym objawieniem. Żaden z nich też nie mówi o "Bogu Oblubieńcu". Poniżej przytaczam kilka z nich:
"Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze. (...) Dlatego też może zbawić na zawsze tych, którzy przez niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi. ... Wejdźmy na nią ze szczerym sercem, w pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą." [Hebr. 4:16; 7:25; 10:22]
Przybliżanie się do Boga, o którym naucza Pismo, nie jest oparte na przynależności do jakiejś elitarnej klasy chrześcijan, którzy osiągnęli wyższy poziom pobożności, lecz jest oparte na tym, co Bóg uczynił dla nas w Chrystusie. Nasze serca są oczyszczone poprzez działanie Jego łaski, jaką otrzymujemy przez wiarę. Biblia daje nam pewność zbawienia, ponieważ wiemy, że jesteśmy grzesznikami i że Bóg jest święty. Naszym pocieszeniem jest to, że Jezus wstawia się za nami, że dał nam rozwiązanie problemu przebaczenia naszych grzechów i że mamy dostęp do tronu łaski. Przybliżamy się z powodu tego, co Chrystus uczynił, a nie z powodu tego, że znamy jakiś rzekomy sekret dotyczący intymności z Bogiem, o którym Pismo nie naucza.
Wersja Bickle'a jest skoncentrowana na człowieku, ponieważ skupia się na rzekomym głębszym doświadczeniu, jakie pewni chrześcijanie przeżyli. Bickle definiuje to "sekretne życie" w następujący sposób: "To oznacza, że Bóg jest w zasięgu twojego serca". Pozornie jest to oparte na czymś, co robimy. Następnie pyta: "Co dzieje się w twojej sekretnej historii z Jezusem? Rozwijasz ją z mocą czy ją zaniedbujesz?" Pomaga tu swoim słuchaczom poczuć się winnymi czegoś, co im brakuje i o co będą się musieli postarać, aby zdobyć poprzez własne wysiłki, bazując na jego objawieniu. List do Hebrajczyków zachęca nas poprzez wyjaśnienie tego, co Chrystus uczynił i w jaki sposób możemy mieć do Niego dostęp. To, czego potrzebujemy to wiara w Chrystusa, nie wiara na poziomie naszej własnej osobistej pobożności czy "osobistej historii w Bogu". Jestem całkowicie przekonany, że zasługuję na miano bezbożnego grzesznika, który z Bożej łaski odnalazł miłosiernego i przebaczającego Zbawiciela.
Uczta weselna Baranka
Nie dowiemy się, co dokładnie oznacza dla Kościoła być oblubienicą Chrystusa, dopóki nie powróci Chrystus i dopóki nie weźmiemy udziału w uczcie weselnej Baranka. Bickle w swoim "objawieniu Boga-Oblubieńca" twierdzi, że wie coś, co nie zostało jeszcze objawione. Znaczenie metafory Oblubienicy Chrystusa możemy znaleźć tylko tam, gdzie Biblia o tym mówi. A to, o czym mówi ujawnia, że nie jest to zarezerwowane dla elitarnej grupy końca czasów posiadającej "pasję", której brak zwykłym chrześcijanom.
Na przykład, Jezus opisuje tą eschatologiczną ucztę w następujący sposób: "A powiadam wam, że wielu przybędzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem i z Izaakiem, i z Jakubem w Królestwie Niebios." (Mat. 8:11) Starotestamentowi święci uczestniczą w uczcie razem z ludźmi z różnych okresów historycznych, którzy zachowali wiarę. Uczestnictwo nie jest oparte na "objawieniu Boga Oblubieńca", ale zależy od posiadanej przez nas wiary w Boga według Jego zasad.
Kiedy Jezus świętował Ostatnią Wieczerzę ze swoimi uczniami wspomniał o "kielichu", z którego będziemy pić na tej eschatologicznej uczcie:
"Potem wziął kielich, podziękował, dał im i pili z niego wszyscy. I rzekł im: To jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa. Zaprawdę powiadam wam, nie będę już odtąd pił z owocu winorośli, aż do owego dnia, gdy go będę pił na nowo w Królestwie Bożym." [Mar. 14:23-25]
Podczas posiłku paschalnego były cztery kielichy, które oznaczały cztery obietnice z 2 Mojż. 6,6-7. Trzeci kielich był związany z obietnicą "Odkupię cię". Jezus wypił trzeci kielich, kiedy powiedział: "To jest krew moja nowego przymierza". Jednak odłożył On wypicie czwartego kielicha do czasu, gdy wszyscy odkupieni będą z niego pić na uczcie weselnej Baranka. Co ciekawe, kielich, z którego będziemy pic wraz z Jezusem, ten czwarty kielich, jest związany z obietnicą z 2 Mojż. 6:7: "I przyjmę was za swój lud, i będę wam Bogiem." To oświadczenie przymierza przewija się w Biblii i jest powtórzone na koniec Objawienia Jana: "I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi." [Obj. 21:3]. Kiedy Jezus powróci po swój Kościół, umarli w Chrystusie powstaną pierwsi, a ci, którzy są prawdziwie Jego spotkają Go w powietrzu [1 Tes. 4:17] Potem na uczcie weselnej Baranka będzie pić z tego czwartego kielicha.
Aby to lepiej zilustrować, Paweł nazywa ten kielich, który mamy pić na uczcie "kielichem błogosławieństwa" [1 Kor. 10:16]. Jest to aluzja do kielicha, który Pan pobłogosławił podczas Ostatniej Wieczerzy. [11] Następnie w 1 Kor. 11:26 Paweł mówi, że w wieczerzy Pańskiej "zwiastujemy śmierć Pańską, aż przyjdzie". Tak więc przyjmujemy ten "kielich błogosławieństwa", trzeci kielich, aby pamiętać, że On przelał swoją krew za nasze odkupienie i czynimy to pomimo, że fizycznie jest nieobecny, ponieważ cieleśnie wstąpił do nieba. Ale czynimy to też w wierze, że dotrzyma swojej obietnicy i że będziemy z Nim pić z czwartego kielicha na eschatologicznej uczcie. I będziemy to czynić ze wszystkimi odkupionymi.
Uczta weselna Baranka nastąpi wtedy, gdy będziemy wspólnie pić z tego oczekiwanego czwartego kielicha, a obietnica z nim związana (ta, że On będzie naszym Bogiem, a my będziemy Jego ludem) zostanie w pełni urzeczywistniona. Jest to ta część nadziei, którą chrześcijanie dzielili przez wieki. Bickle chciałby ją odebrać ją wszystkim, a pozostawić jedynie elicie, czyli oświeconym na sam koniec historii Kościoła.
Wnioski
W autorytecie Bożego Słowa daję wam następującą pewność, że Jezus Chrystus, Bóg Wcielony, umarł za grzechy i zmartwychwstał trzeciego dnia. W ciele wstąpił do nieba i obiecał cieleśnie powrócić po tych, którzy należą do Niego. Jeśli szczerze będziecie żałować za grzechy i uwierzycie Ewangelii, Wasze grzechy będą przebaczone i staniecie się częścią oblubienicy Chrystusa. Być czujnym to znaczy nie ustawać w wierze, nie oddalać się od nadziei Ewangelii. Jeśli wyznasz, że Jezus jest Panem i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg Go wzbudził z martwych (Rzym.10:9), będziesz zbawiony. Ta wieczna nadzieja jest prawdziwa z powodu tego, co uczynił Jezus dla ciebie przez swoją krew przelaną raz za wszystkich, a nie z powodu tego, co dla Niego zrobiłeś.
Natomiast Mike Bickle oferuje nadzieję dla tych, którzy posiadają jakiś niemierzalny poziom "intymności z Bogiem Oblubieńcem", "sekretną historię z Bogiem", "pasję dla Oblubieńca", "objawienie kim są dla Jezusa", czy inne pietystyczne wyróżniki. Lecz rozważcie, jak wątła jest pewność, gdy jest oparta na czyimś poziomie pobożności (według Bickle'a): "Nikt nie jest w stanie ocenić, jak mocna bądź jak słaba jest [ukryta historia]; nikt tego tak naprawdę nie wie. Ty nie możesz w pełni tego zmierzyć, ale Bóg może." Jeśli jesteście zwolennikami IHOP-u i uczniami Mike'a Bickle'a, to znaczy, że być może nie jesteście jedną z mądrych panien, a Wasz status przed Bogiem jest Wam nieznany. W rzeczywistości, bylibyście aroganccy, wyznając pewność, iż Wasza "sekretna historia" jest wystarczająco dobra, by spełnić podane kryteria. Bickle mówi ci, że bycie jedną z głupich panien wcale nie jest takie złe. Ale czy naprawdę myślicie, że warto pragnąć spotkania z Jezusem zatrzaskującym przed Wami drzwi i mówiącym, że Was nie zna? Jak wynika z definicji Bickle'a, większość chrześcijan nie ma co marzyć o spełnieniu podanych przez niego warunków.
Ponieważ alegoryczna interpretacja Bickle'a pochodzi z własnej wyobraźni, a nie od biblijnych autorów, pokładanie nadziei w tym, co oferuje, oznacza pokładanie jej w jego własnej wyobraźni. Ja oferuję Wam nadzieję Ewangelii, która jest pewna poprzez czyny Boga w historii, w pełni poparte przez Pismo interpretowane dosłownie zgodnie ze znaczeniem zamierzonym przez autorów Biblii. Jeśli pokładacie wiarę w Panu Jezusie, będziecie zbawieni i z całą pewnością będziecie uczestniczyć w uczcie weselnej Baranka. Jeśli jesteście uczniami Bickle'a, powinniście poważnie rozważyć porzucenie fałszywej nadziei opartej na Waszym osobistym poziomie mistycznego objawienia i osobistej pobożności. Zamiast tego, połóżcie swoją nadzieję w Chrystusie i w Jego dokonanym dziele.
Przekład: Agnieszka Rak
Tekst Oryginalny:
http://www.cicministry.org/commentary/issue107.htm
Zamieszono za osobistą zgodą autora.
Przypisy:
[1] Mike Bickle - kazanie audio #2; z 6 marca 2008
[2] Wszystkie następne cytaty pochodzą z powyższego kazania
[3] http://www.ulicaprosta.lap.pl/new/artykuly/apologetyka/ruch-poznego-deszczu
[4] http://www.ihop.org/Publisher/Article.aspx?ID=1000010501
[5] Earl Paulk, "Held In The Heavens Until... God's Strategy for Planet Earth"; (Atlanta: K Dimension Publishers, 1985)
[6] Both George Eldon Ladd w "Komentarzu do Objawienia Jana"; (Eerdmans: Grand Rapids, 1972) and John Walvoord, (Moody Press: Chicago, 1966) interpretuje cały fragment jako zaproszenie do zbawienia, a nie jako wołanie o powrót Chrystusa.
[6] Obj. 7:4 mówi, że będzie o 144,000 wierzących Żydów i że ludzie będą się nawracać. Lecz sceny opisujące rzesze zbawionych w Objawieniu przedstawiaą ich głównie w niebie i najczęściej jako męczenników. IHOP naucza o zupełnie innym scenariuszu zdarzeń.
[7} http://www.cicministry.org/commentary/issue103.htm
[8] William Lane, "Ewangelia Marka" w: "The New International Commentary of the New Testament"; (Eerdmans: Grand Rapids, 1974) str. 508, 509.
[9] Gordon Fee "Pierwszy List do Koryntian" w: "The New International Commentary of the New Testament"; (Eerdmans: Grand Rapids, 1987) str. 468.